Trwa sezon wyprzedaży i szał zakupów. Jeśli jednak po powrocie do kraju w kupionym towarze ujawnią się wady, mamy prawo go zwrócić. Nie oddamy natomiast towaru pełnowartościowego (podobnie jak w Polsce sprzedawca nie ma obowiązku go przyjąć, zależy to wyłącznie od jego dobrej woli).
Dlatego zanim zapłacimy za upatrzoną sukienkę czy spodnie, zastanówmy się. Nawet jeśli jej cena bardzo zmalała. Gdy następnego dnia dojdziemy np. do wniosku, że nie odpowiada nam jej kolor czy fason, sprzedawca wcale nie musi zwrócić pieniędzy.
Wprawdzie w niektórych krajach dopuszczalny jest zwrot pełnowartościowego towaru (np. w Norwegii), nie jest to jednak reguła. Chętniej zwroty przyjmują markowe sklepy sieciowe – w nich nawet pełnowartościowy i przeceniony towar zazwyczajmożemy swobodnie zwrócić (różne są jedynie terminy).
Na zwrot nie ma jednak co liczyć, gdy towar ma wprawdzie wady, ale sprzedawca nas o nich poinformował. Klient nie może się spotkać z odmową przyjęcia jedynie wtedy, gdy kupiony towar ma jeszcze inne wady niż te, o których mówił sprzedawca.
Regułą na terenie Unii Europejskiej jest, że sprzedawcy odpowiadają za niezgodność towaru z umową w ciągu dwóch lat od dnia zakupu.