Rząd negatywnie zaopiniował wczoraj projekt nowelizacji ustawy – Prawo energetyczne, który przygotowali posłowie Platformy Obywatelskiej.
Projekt powstał po to, by Polska uniknęła kar za niewdrożenie m.in. unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii. Dlatego stanowisko Rady Ministrów może dziwić. Tym bardziej że podczas wczorajszego pierwszego czytania w Sejmie posłowie opozycji wskazywali, że projekt ten powstał na kolanie w Ministerstwie Gospodarki i przypomina propozycje, jakie utknęły w rządowych uzgodnieniach.
Poselska inicjatywa zakłada zwolnienie z obowiązku wnoszenia opłaty za przyłączenie do sieci energetycznej mikroinstalacji odnawialnych źródeł energii. Określa też, że taką mikroinstalacją jest odnawialne źródło o łącznej mocy elektrycznej zainstalowanej, nie większej niż 40 kW, a w przypadku energii cieplnej – do 70 kW. Intencją zmiany jest m.in. upowszechnienie takich źródeł odnawialnej energii.
Oprócz niewłaściwej implementacji projekt przewiduje zapisy, które nikomu się nie podobały, a narzucały je regulacje unijne. Chodzi o to, że montażem mikroinstalacji mieli się zająć instalatorzy posiadający odpowiedni certyfikat wydany przez Urząd Dozoru Technicznego.
– Jeżeli chcemy, by mikroinstalacje były powszechne, to nie powinno się robić takich ograniczeń. Urządzenie powinien móc kupić każdy i sam je zamontować. Niestety, takie wymagania nakłada na nas unijna dyrektywa – przyznał w Sejmie Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki.