Tysiącom starszych osób sen z powiek spędza zaległy abonament radiowo-telewizyjny. Poradzić sobie z tym problemem nie potrafią zwłaszcza osoby schorowane i samotne.
Wśród nich jest czytelnik „Rz" z Olsztyna.
„Mam zapłacić 1460 zł. Dla mnie to kwota ogromna, żyję ze skromnej emerytury" – pisze w liście do redakcji. – Z pisma, które dostałem, wynika, że mogę się ubiegać o rozłożenie długu na raty, a nawet o jego umorzenie. Problem jednak w tym, że na poczcie znajdującej się w sąsiedztwie mojego bloku odsyłają mnie z kwitkiem, dostałem jedynie numer telefonu na pocztę aż w Bydgoszczy, tam podobno mi wszystko wyjaśnią. Nie mogę się jednak dodzwonić. Boję się, że w końcu komornik zajmie mi emeryturę. Co mam robić? ?– pyta czytelnik i dodaje, że ma 86 lat i trudno mu już biegać od urzędu do urzędu.
Zaczęło się ?od wyroku
Od kilku lat poczta rozsyła tysiące monitów z żądaniem uregulowania zaległego abonamentu radiowo-telewizyjnego za ostatnie pięć lat. Dlaczego akurat za ten okres? Powód jest prosty: starszy abonament, ten sprzed pięciu lat, już się przedawnił.
Furtkę do ścigania zaległości otworzył poczcie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 16 marca 2010 r. Wynika z niego, że egzekucja administracyjna – zarówno opłaty karnej za używanie niezarejestrowanego odbiornika, jak i należności z tytułu abonamentu – jest dopuszczalna i możliwa.