Reklama
Rozwiń
Reklama

Tatarzy krymscy nie uwierzyli w rosyjskie obietnice

Ponad 90 proc. tatarskich mieszkańców Krymu odmówiło wzięcia udziału w plebiscycie, którego legalności nie uznał ?ich Medżlis.

Publikacja: 17.03.2014 20:02

Krymscy Tatarzy, stanowiący kilkanaście procent ludności półwyspu, od czasu ogłoszenia przez prorosyjskie władze krymskie decyzji o rozpisaniu referendum na temat przyłączenia półwyspu do Rosji byli mu przeciwni.

– Nadal uznajemy, że Krym jest częścią Ukrainy, dlatego z naszego punktu widzenia referendum nie miało wystarczającej podstawy prawnej - mówi „Rz" Nariman Dżeljałow, wiceprzewodniczący Medżlisu (tatarskiego parlamentu). Większość Tatarów krymskich posłuchała wezwania Medżlisu, chociaż zdaje sobie sprawę, że bojkot nie zmieni wyniku.

Medżlis stoi na stanowisku, że skoro decyzja o rozpisaniu referendum była nielegalna, to nie mogą być wiążące także jego rezultaty. – Zdecydowana większość naszych ludzi – myślę, że nawet powyżej 90 proc. – zbojkotowała referendum – mówi Dżeljałow.

Część Tatarów, zwłaszcza żyjących wśród rosyjskojęzycznej większości, uległa jednak presji i poszła do urn. Pewna pracownica szpitala w Symferopolu powiedziała ukraińskim dziennikarzom (prosząc o zachowanie anonimowości), że przed referendum odwiedził ją w miejscu pracy urzędnik miejski, sugerując, że powinna pojawić się w lokalu wyborczym „dla własnego dobra". Kobieta uległa, obawiając się zwolnienia z pracy i innych szykan.

Przedstawiciele organizacji tatarskich potwierdzają „Rz", że taka sytuacja nie była wyjątkiem. Naciski odczuwały przede wszystkim osoby zatrudnione w instytucjach państwowych kontrolowanych przez nowe prorosyjskie władze Krymu. Jedna z nauczycielek języka tatarskiego oświadczyła, że mimo namów nie podpisała listu poparcia dla przyłączenia Krymu do Rosji, który podpisywali nauczyciele w jej szkole.

Reklama
Reklama

Szczególnie niską frekwencję odnotowano w dużych skupiskach tatarskich, takich jak Bakczysaraj albo Biełogorsk. Działacze tatarscy zwracają uwagę, że prorosyjscy „aktywiści samorządowi" próbowali poprawiać wyniki. Na przykład nikt nie potrafił wyjaśnić, dlaczego w osiedlu Kamienka na przedmieściu Symferopola otwarto jednocześnie dwie komisje wyborcze.

W wielu miejscach posługiwano się starymi i nieaktualnymi już spisami wyborców z lat 90. Szczególnie podejrzane było zaś tworzenie „list uzupełniających", na które wpisywano wszystkie zgłaszające się osoby na podstawie deklaracji zamieszkania, bez jakiejkolwiek weryfikacji danych. W ten sposób na listach znalazły się osoby, które nigdy na Krymie nie mieszkały. Co więcej – jak wykazała dziennikarska prowokacja – jedna osoba mogła zapisać się na wiele list.

Tatarów nie przekonały propozycje znaczącego zwiększenia pomocy Rosji dla mniejszości, a nawet wyasygnowania ponad 20 mln dolarów na repatriację części narodu, która od czasu stalinowskich wysiedleń wciąż jeszcze żyje w Uzbekistanie.

– Propozycje takie przyjmujemy oczywiście pozytywnie, jednak na razie potraktowaliśmy je tylko jako element zachęt wyborczych – mówi Dżeljałow. – Nasze doświadczenia każą nam zachować ostrożność i zawsze sprawdzać, czy deklaracje są warte więcej niż papier, na którym je spisano. Oczywiście, jeśli przyjdzie nam żyć jako obywatele Rosji, to będziemy przypominać o tych obietnicach.

Krymscy Tatarzy, stanowiący kilkanaście procent ludności półwyspu, od czasu ogłoszenia przez prorosyjskie władze krymskie decyzji o rozpisaniu referendum na temat przyłączenia półwyspu do Rosji byli mu przeciwni.

– Nadal uznajemy, że Krym jest częścią Ukrainy, dlatego z naszego punktu widzenia referendum nie miało wystarczającej podstawy prawnej - mówi „Rz" Nariman Dżeljałow, wiceprzewodniczący Medżlisu (tatarskiego parlamentu). Większość Tatarów krymskich posłuchała wezwania Medżlisu, chociaż zdaje sobie sprawę, że bojkot nie zmieni wyniku.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Konflikty zbrojne
Ukraińcy: Nie wiemy dokładnie, kto jest w rosyjskiej niewoli
Materiał Promocyjny
Twoja gwiazda bliżej niż myślisz — Mercedes Van ProCenter
Konflikty zbrojne
Izrael zbombardował stolicę Libanu. W ataku zginął szef sztabu Hezbollahu
Konflikty zbrojne
Genewa. Marco Rubio obwieszcza sukces rozmów. Sugeruje, że na plan zgodzi się również Rosja
Konflikty zbrojne
Plan pokojowy dla Ukrainy. Ursula von der Leyen ogłasza trzy warunki
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Konflikty zbrojne
Plan pokojowy to „rosyjska lista życzeń”? Marco Rubio odpiera zarzuty
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama