Litewski politolog: Wojna z Rosją? Naszą armię zniszczą w ciągu tygodnia

Żyliśmy w przekonaniu, że w razie niebezpieczeństwa, jak w amerykańskich filmach, na naszym dachu wyląduje black hawk i wszystkich uratuje – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie.

Publikacja: 24.06.2025 04:30

Litewski politolog: Wojna z Rosją? Naszą armię zniszczą w ciągu tygodnia

Šarūnas Liekis

Foto: Materiały prasowe

Uczestniczył pan w warszawskiej dyskusji podczas zorganizowanego przez MON Forum Bezpieczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej. Jak w Wilnie oceniają poziom bezpieczeństwa w naszej części świata?

Dzisiaj państwa naszego regionu mierzą się z różnymi wyzwaniami. I każdy rząd zdaje sobie sprawę z tego, że zaufanie obywateli do własnego kraju bezpośrednio zależy od zapewnienia bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo to nie tylko komponent wojskowy. Chodzi np. o walkę z przestępczością zorganizowaną, ale przecież też o bezpieczeństwo socjalne obywateli, poziom edukacji, służbę zdrowia.

W ostatnich latach, mówiąc o bezpieczeństwie, myślimy o wojnie w Ukrainie. Od jakiegoś czasu słyszymy też, w tym od szefa niemieckiego wywiadu, że już za kilka lat możemy doświadczyć agresji ze strony Rosji. Powinniśmy się tego obawiać?

W chwili obecnej nie. Ale wojna Rosji z Ukrainą jeszcze nie dobiegła końca i omawiane są wszelkie możliwe scenariusze. Jedni uważają, że to rządy naszych państw straszą wojną z Rosją po to, by np. podnosić podatki, bo prezydent Donald Trump chce sprzedawać więcej produkowanej w USA broni. Inni uważają, że ryzyko konfliktu z Rosją jest realne. Stąd zwiększanie przez kraje NATO wydatków na cele obronne.

Czytaj więcej

Szef wywiadu Niemiec ostrzega przed rosyjskimi „zielonymi ludzikami” w Estonii

Osobiście uważam, że jeżeli chodzi o obronność państwa naszego regionu przez ostatnie dziesięciolecia nie zrobiły zbyt dużych postępów. Niektóre projekty, o których słyszymy na Litwie, mają być gotowe dopiero za jakieś dziesięć lat. Ale słyszymy też o tym, że jeżeli jutro Ukraina przegra wojnę, to będziemy następni w kolejce. To w końcu mamy ten czas na zbrojenie się czy nie, i czy nasze plany są adekwatne do wyzwań?

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte twierdzi, że należy zwiększyć wydatki obronne lub już za kilka lat uczyć się rosyjskiego.

Po zakończeniu wojny Rosja będzie miała wiele własnych kłopotów, chociażby z ogarnięciem sytuacji na okupowanych terenach Ukrainy. Z drugiej zaś strony nikt dzisiaj nie mówi o dyplomacji, nie ma dyskusji o architekturze bezpieczeństwa. Trwa wyścig zbrojeń i prężenie muskułów zarówno po stronie Rosji, jak i państw NATO. Taka sytuacja jest niebezpieczna i szanse na konflikt są dość duże. Chodzi o przyszłość całego systemu bezpieczeństwa międzynarodowego. Po każdej wojnie nadchodzi okres dyplomacji. Wiele będzie zależało od tego, gdzie ostatecznie pozostaną Stany Zjednoczone, a skąd się wycofają. Duże znaczenie będą miały też relacje pomiędzy Europą a Chinami, bo to ma wpływ na zachowanie Rosji. Chińczycy mają swoje interesy w Europie.

Sugeruje pan, że w obecnej sytuacji nie powinniśmy się kłócić z Chińczykami?

Oczywiście. Niebezpieczne jest kłócenie się ze wszystkimi naraz.

Ale Litwa, mimo sprzeciwu Chin, w 2021 roku otworzyła w Wilnie placówkę pełniącą rolę ambasady Tajwanu.

To był kompletny nonsens. Albo utrzymuje się stosunki dyplomatyczne z Chinami, albo z Tajwanem. Trzeciej opcji nie ma. To był strategiczny błąd, niekompetencja naszego MSZ i całego aparatu państwa. Nie chodzi o to, że Chiny będą nas broniły. W ich interesie jest bezpieczeństwo Szlaku Jedwabnego i dlatego potrzebują spokoju w Eurazji. W Pekinie nie lubią, gdy ktoś im tworzy bariery. A wojna Rosji z Ukrainą dla Chińczyków jest dużą barierą.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Pat rosyjsko-ukraiński. Kiedy zakończy się wojna?

Litwa tworzy nową dywizję. Stacjonuje tam też brygada niemiecka, która docelowo ma liczyć 5 tys. żołnierzy Bundeswehry. To odstraszy Putina?

Odstraszanie musi być realistyczne. Jeżeli kogoś odstraszamy, ale nie przekłada się to na działania, to druga strona może uznać, że blefujemy. W ten sposób przyspieszamy konflikt. Brygada, o której pan wspomina, ma liczebność w zasadzie całego litewskiego wojska, które obecnie ma jakieś 12 tys. żołnierzy. Docelowo ma liczyć około 15–20 tys. Czy to wystarczy? Oczywiście, że nie.

Jeżeli wybuchnie wojna na pełną skalę, prawie cała nasza armia zostanie zniszczona w ciągu tygodnia. Weźmy też pod uwagę współczesne technologie i drony. Rosja w tym zakresie zdobyła ogromne doświadczenie. Nie mamy też głębi operacyjnej. Potrzebujemy rezerw, bo są niedostateczne

Prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie

Jeżeli wybuchnie wojna na pełną skalę, prawie cała nasza armia zostanie zniszczona w ciągu tygodnia. Weźmy też pod uwagę współczesne technologie i drony. Rosja w tym zakresie zdobyła ogromne doświadczenie. Nie mamy też głębi operacyjnej. Potrzebujemy rezerw, bo są niedostateczne. Tworzenie 40-tysięcznego Wojska Obrony Terytorialnej w 38-milionowej Polsce zajęło osiem lat. Na Litwie w ogóle nie mówi się o tworzeniu rezerw, realnych strukturach czy stworzeniu realnego potencjału zbrojeniowego. Państwo nie inwestuje w powstawanie firm obronnych. Mówimy natomiast o zakupie czołgów do 2035 roku, które już za dziesięć lat mogą okazać się nieprzydatne, bo technologie ciągle się zmieniają. Inaczej mówiąc, nie ma holistycznego podejścia. Przykro to mówić, ale nie mamy zarówno strategii obronnej, jak i odpowiedniej polityki zagranicznej. I to świadczy o niedostatecznej jakości elit politycznych. Jak do tego doszliśmy, to już inna sprawa.

Ale czy obecność Niemców nie zniechęca Rosjan do ataku na Litwę?

Moim zdaniem Polacy bardziej pasują do roli obrońców Litwy i naszego wspólnego interesu. Pytanie, czy Niemcy w ostatecznym rozrachunku będą chcieli wchodzić w konflikt z Rosją. Zawsze mogą się wycofać, ewakuować żołnierzy. Poza tym to jest tylko jedna brygada. Może utrzymać 5–7-kilometrowy odcinek frontu, który w naszym przypadku może liczyć jakieś kilkaset kilometrów.

Przecież Litwa jest członkiem NATO. Atak Rosji spowoduje uruchomienie art. 5.

Czy przyjdą z odsieczą Stany Zjednoczone? Mogą przyjść, ale np. za miesiąc. W razie rosyjskiej inwazji na pomoc państwom bałtyckim nasi sojusznicy będą mieli maksymalnie tydzień, może dwa. Wiemy też, co zawiera art. 5 NATO. O reakcji decydują rządy poszczególnych państw. A może akurat będą wakacje i parlamentarzyści niektórych krajów nie będą mogli się zebrać? Nasze bezpieczeństwo będzie zależało od tego, ile będziemy mogli zmobilizować ludzi i jakie mamy rezerwy.

Czy przyjdą z odsieczą Stany Zjednoczone? Mogą przyjść, ale np. za miesiąc. W razie rosyjskiej inwazji na pomoc państwom bałtyckim nasi sojusznicy będą mieli maksymalnie tydzień, może dwa

Prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie

Słyszę w pana głosie niepewność. Niepewność co do własnych sił zbrojnych i determinacji sojuszników.

Jestem realistą. Przez 30 lat nie robiliśmy nic, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo. W odróżnieniu od Polski, gdzie w ostatnich latach podjęto pewne działania, na Litwie nie stworzono nic. Najpierw po negocjacjach wyrzuciliśmy wojska radzieckie, nie zostawiając sobie sprzętu i broni, co było błędem. Później, po przystąpieniu do NATO, żyliśmy w przekonaniu, że w razie niebezpieczeństwa, jak w amerykańskich filmach, na naszym dachu wyląduje black hawk i wszystkich uratuje. Ludzi, którzy mówili o realnych zagrożeniach wojskowych ze strony Rosji, przez wiele lat zagłuszano. Przekonywano, że jesteśmy silni i bezpieczni. Teraz się okazuje, że Rosja w razie podbicia Ukrainy ruszy na nas. Idea rozszerzenia NATO i wartości liberalnych została sparaliżowana.

Po to państwa NATO gwałtownie zwiększają wydatki na obronność. Litwa udźwignie wydanie 5 proc. PKB na wojsko?

Myślę, że będziemy musieli zaciskać pasa. A to może odbić się na sytuacji socjalnej czy służbie zdrowia. Ewentualny wzrost podatków też spowodowałby niezadowolenie społeczeństwa. Nie jesteśmy republiką bananową, na czele której stoi dyktator i tworzy wojsko dla zabawy. Potrzebna jest zbalansowana racja stanu i konsensus społeczny co do tego, jak ma wyglądać armia. Silne wojsko jest tylko w tym kraju, gdzie jest silne społeczeństwo: zadowolone ze swojego poziomu życia, wykształcone, a nie przestraszone i poddane cenzurze.

Czytaj więcej

Minister obrony Litwy: Módlmy się, by Trump dostrzegł konsekwencje zrywania USA z Europą

Jak daleko może sięgnąć trwający od miesięcy reset Rosji z USA? Jest widmo nowego układu światowego?

To widmo transformacji systemu. Prawo międzynarodowe już nie działa. Porządek światowy, który znaliśmy, nie obowiązuje. Organizacja Narodów Zjednoczonych, która została utworzona po to, by nie było wojen, jest bezradna. Trwa nie tylko wojna Rosji z Ukrainą, ale i wojna Izraela z Iranem.

Po przystąpieniu do NATO żyliśmy w przekonaniu, że w razie niebezpieczeństwa, jak w amerykańskich filmach, na naszym dachu wyląduje black hawk i wszystkich uratuje. Ludzi, którzy mówili o realnych zagrożeniach wojskowych ze strony Rosji przez wiele lat zagłuszano. Przekonywano, że jesteśmy silni i bezpieczni. Teraz się okazuje, że Rosja w razie podbicia Ukrainy ruszy na nas

Prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie

Jeżeli dotychczasowy porządek się sypie i ustalone po II wojnie światowej zasady już nie obowiązują, to co czeka naszą część świata?

Czeka nas nowy układ, od którego będzie zależało nasze bezpieczeństwo. Wojny światowe zazwyczaj zaczynają mocarstwa. Dzisiaj toczą walkę o realizację własnych ambicji. Być może dojdą do konsensusu i stworzą nową architekturę, nowy układ, który nie do końca będzie odpowiadał naszym interesom. Jedno jest pewne – jeżeli coś postanowią, nie będą potrzebowali naszej aprobaty, jak nie potrzebowali w 1945 roku. Czy możemy zadziałać samotnie? Tak, ale najpierw musimy zacząć myśleć o naszych krajach jako o suwerennych podmiotach, a nie polu bitewnym bogów z różnych kontynentów.

Uczestniczył pan w warszawskiej dyskusji podczas zorganizowanego przez MON Forum Bezpieczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej. Jak w Wilnie oceniają poziom bezpieczeństwa w naszej części świata?

Dzisiaj państwa naszego regionu mierzą się z różnymi wyzwaniami. I każdy rząd zdaje sobie sprawę z tego, że zaufanie obywateli do własnego kraju bezpośrednio zależy od zapewnienia bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo to nie tylko komponent wojskowy. Chodzi np. o walkę z przestępczością zorganizowaną, ale przecież też o bezpieczeństwo socjalne obywateli, poziom edukacji, służbę zdrowia.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Izrael: Iran złamał zawieszenie broni. Minister obrony zapowiada ataki na Teheran
Konflikty zbrojne
Iran ostrzeliwał Izrael po ogłoszeniu przez Donalda Trumpa zawieszenia broni
Konflikty zbrojne
Mateusz Morawiecki skomentował zawieszenie broni na Bliskim Wschodzie. Mówił o „niezwykle agresywnej polityce Iranu”
Konflikty zbrojne
„Dzwońcie do Irańczyków, połączcie mnie z Bibim”. Kulisy rozmów ws. zawieszenia broni
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Konflikty zbrojne
„Koniec wojny 12-dniowej”. Donald Trump ogłasza zawieszenie broni na linii Izrael-Iran