Eksperci od energetyki są zgodni co do tego, że brak zasilania jest dla elektrowni jądrowej większym zagrożeniem niż bezpośrednie uderzenie rakietowe. A Rosja, jak wynika z ukraińskich doniesień, właśnie wysadza jedną po drugiej linie energetyczne łączące zaporoską elektrownię atomową z ukraińskim systemem energetycznym.
– Czynna pozostaje już tylko jedna linia – zdradza „Rzeczpospolitej” dobrze poinformowane źródło w Kijowie. Gdyby została zniszczona, okupujący teren elektrowni Rosjanie musieliby zasilić ochładzające paliwo jądrowe pompy z innego źródła, dostarczając tam prąd z okupowanego Krymu. W przeciwnym razie pojawi się ryzyko katastrofy na znacznie większą skalę, niż miało to miejsce w 1986 roku w Czarnobylu. Tamtejsza elektrownia mogła wyprodukować 3000 MW energii, zaporoska – 6000 MW. Ma sześć reaktorów i jest największą elektrownią jądrową w Europie.
Czytaj więcej
Władimir Rogow, przedstawiciel kolaboracyjnych władz okupowanego przez Rosjan Enerhodaru, poinformował w poniedziałek, że 25 pocisków wystrzelonych z amerykańskich haubic M777 przez ukraińską armię, spadło w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej i zabudowań mieszkalnych w czasie dwugodzinnego ostrzału.
Gdzie powieje wiatr
– Każdy incydent związany z promieniowaniem w zaporoskiej elektrowni jądrowej może uderzyć również w kraje UE, ale też Turcję czy Gruzję, a nawet bardziej oddalone regiony. Wszystko zależy tylko od kierunku i prędkości wiatru – ostrzega prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i wzywa Rosjan do natychmiastowego i bezwarunkowego opuszczenia terenu elektrowni. Na nic się zdały apele sekretarza generalnego ONZ António Guterresa, który wzywał do zaprzestania działań wojskowych i utworzenia strefy zdemilitaryzowanej w okolicy elektrowni. Moskwa odmówiła wycofania się z tego terytorium, mimo że w tej sprawie zwróciły się do niej rządy już ponad 40 krajów świata.
Ukraińska strona przekonuje, że na terenie elektrowni rosyjska armia rozmieściła swoje siły oraz ciężką broń, a nawet materiały wybuchowe. – To uniemożliwia naszą kontrofensywę w tym miejscu, bo Rosjanie wprost grożą wysadzeniem elektrowni – twierdzi nasz rozmówca. – Co więcej, ciągle śledzą prognozy dotyczące kierunku i prędkości wiatru – zdradza.