Rosyjscy agresorzy okrążają i bombardują. W Kijowie przygotowują się do najgorszego

Rosjanie próbują otoczyć największe ukraińskie miasta łącznie z Kijowem. Chcą zmusić Ukrainę do kapitulacji.

Publikacja: 01.03.2022 19:00

Wieża telewizyjna w Kijowie została zaatakowana tuż po ostrzeżeniu rosyjskiego MON

Wieża telewizyjna w Kijowie została zaatakowana tuż po ostrzeżeniu rosyjskiego MON

Foto: twitter/DefenceU

Rakiety uderzyły we wtorek w centrum Charkowa. Jedna trafiła w plac Wolności, częściowo niszcząc budynek administracji obwodowej. W momencie zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej” dokładna liczba ofiar nie była znana.

W Kijowie mówiono o 300 ofiarach wśród cywilów od początku rosyjskiej agresji, w tym 16 dzieci. – W jakich wojskowych fabrykach pracowały? A może jeździły czołgami? Zamordowałeś 16 dzieci – zwracał się we wtorek do Putina Wołodymyr Zełensky.

Czytaj więcej

Coraz większe rosyjskie straty, coraz mniejsze protesty w Rosji

We wtorek wczesnym wieczorem ukraińska armia musiała bronić już niemal wszystkich najważniejszych miast w centralnej, wschodniej i południowej części kraju. Rosyjski resort obrony poinformował, że w stolicy zostaną zaatakowane obiekty, skąd „dokonuje się ataków informacyjnych”. Tuż po tym rakiety uderzyły w kijowską wieżę telewizyjną.

Wojska z Białorusi

– Pod Kijowem gromadzą się od strony zachodniej, północno-zachodniej oraz od wschodu. Na Charków próbują uderzać od południa oraz od północy. Mariupol został częściowo okrążany. W Chersoniu trwają walki uliczne, a w Odessie i Mikołajowie na razie spokój – relacjonował „Rzeczpospolitej” we wtorek wieczorem mjr Ołeksij Arestowycz, doradca w biurze ukraińskiego prezydenta, który od początku agresji Rosji odpowiada za komunikację z mediami. Nie potwierdzał informacji o wkroczeniu białoruskich wojsk.

– Dowodów na to nie mamy. Z Białorusi wjeżdżają wojska, setki wozów bojowych. Ale trudno powiedzieć, kto wjeżdża. Jeszcze dwa dni temu widzieliśmy białoruskie flagi na rosyjskich czołgach. Uważamy, że to prowokacja, by wciągnąć w konflikt Białorusinów – mówił.

Czytaj więcej

W Kijowie wprost mówią, że z terytorium Białorusi od początku rosyjskiej agresji są odpalane rakiety, ale bezpośrednie zaangażowanie białoruskich sił mogłoby pokrzyżować rozmowy ukraińsko-rosyjskie, które zostały rozpoczęte w poniedziałek.

– Gdyby Białoruś się zaangażowała, Ukraina nie wyśle przedstawicieli na nasz teren, bo już nam nie zaufa – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksander Alesin, znany białoruski ekspert wojskowy. Twierdzi, że Łukaszenko wysłał na południe kraju siły po to, by wzmocnić ochronę białorusko-ukraińskiej granicy. – Nie sądzę, by zaangażowanie Białorusi było potrzebne Rosji. Przecież nie mają już stosunków dyplomatycznych z Ukrainą, a ambasada Białorusi w Kijowie jest jedynym kanałem komunikacyjnym z Rosją – twierdzi białoruski ekspert.

Tymczasem Aleksander Łukaszenko we wtorek zwołał Radę Bezpieczeństwa i zdradził, że w szpitalach przy granicy z Ukrainą leczą się ranni rosyjscy żołnierze. Ujawnił też szczegóły niedawnej rozmowy z prezydentem Zełenskim. – Powiedziałem mu, że gdy Rosjanie stracą cierpliwość i jak Amerykanie rozpoczną naloty dywanowe i wszystko będzie niszczone, nie zdąży uciec z Ukrainy – mówił Łukaszenko.

Kolejna runda rozmów

Ukraińskie media twierdzą, że kolejna runda rozmów odbędzie się w środę. Wcześniej członkowie rosyjskiej delegacji zapowiadali, że dojdzie do nich na granicy białorusko-polskiej. Niektóre szczegóły poniedziałkowych rozmów przeciekły do kijowskich mediów. Portal glavcom.ua twierdzi, że jedni członkowie rosyjskiej delegacji proponowali „życie w pokoju”, a drudzy grozili, że Rosja „jeszcze nie zaczęła wojny”.

Moskwa miała domagać się, by Ukraina przeprowadziła referendum w sprawie „neutralnego statusu kraju” i zatwierdziła jego wyniki przez parlament, uznała samozwańcze republiki – doniecką i ługańską – w granicach obecnych obwodów, przeprowadziła „denazyfikację kraju” oraz pogodziła się z rosyjską okupacją Krymu. Ukraińcy domagali się zaś zawieszenia broni i wycofania rosyjskich sił z Ukrainy.

W Kijowie nie potwierdzają i nie zaprzeczają tym informacjom. – Nie będziemy komentować aż do końca tych rozmów. Jak się porozumiemy, będzie dobrze, a jak nie, to będziemy walczyć do końca – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z rozmówców w Kijowie.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński z Kijowa: Modlitwa o wyzwolenie od wszelkich wrogów

W stolicy przygotowują się do najgorszego. – Putin chce nas zamordować, dlatego wszyscy się bronimy – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Honczarenko, jeden z liderów opozycyjnej frakcji Europejska Solidarność. Według niego nie ma już podziału na opozycję i władzę, wszyscy ramię w ramię walczą z najeźdźcą. – W Kijowie wielu deputowanych z różnych frakcji dołączyło do obrony terytorialnej. Co prawda ci z prorosyjskiej Opozycyjnej Platformy – Za Życie zapadli się pod ziemię – twierdzi. Rosyjska propaganda twierdzi, że Honczarenko jest jednym z ukraińskich polityków i działaczy, którzy znajdują się na celowniku rosyjskich sił.

Błąd Putina

Na razie nic nie wskazuje na to, by Kreml chciał się wycofać z wojny. – Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej będą kontynuować specjalną operację wojskową w Ukrainie do osiągnięcia postawionych celów – oznajmił we wtorek szef resortu obrony Rosji Siergiej Szojgu. – W Wietnamie rozmowy pokojowe trwały cztery lata i jednocześnie trwała wojna. A tu jeszcze rozmowy nie doszły do tego punktu, by obie strony były nimi zainteresowane. Na razie to imitacja, ale dobre i to – mówi „Rzeczpospolitej” Gleb Pawłowski, były doradca Kremla. – Tu nie może być zwycięstwa. Ale jeżeli Putinowi udałoby się pojmać kierownictwo Ukrainy, a przede wszystkim Zełenskiego, byłby pewnie szczęśliwy. Nacisk rosyjskich sił wzrośnie, zaczną działać bardziej brutalnie – dodaje. Twierdzi jednocześnie, że Putin popełnił „największy błąd strategiczny”. – To hazardzista, wykorzystał Ukrainę do wysłania sygnału na Zachód. To był kolosalny błąd, który drogo będzie kosztował Rosję.

Rakiety uderzyły we wtorek w centrum Charkowa. Jedna trafiła w plac Wolności, częściowo niszcząc budynek administracji obwodowej. W momencie zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej” dokładna liczba ofiar nie była znana.

W Kijowie mówiono o 300 ofiarach wśród cywilów od początku rosyjskiej agresji, w tym 16 dzieci. – W jakich wojskowych fabrykach pracowały? A może jeździły czołgami? Zamordowałeś 16 dzieci – zwracał się we wtorek do Putina Wołodymyr Zełensky.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rozbił się rosyjski bombowiec strategiczny Tu-22M3. Pierwszy od początku wojny
Konflikty zbrojne
Ukraina wyjaśnia, jak zdołała zestrzelić rosyjski bombowiec Tu-22M3
Konflikty zbrojne
Pierwszy taki przypadek. Dania kupuje Ukraińcom ukraińską broń
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak Rosji na obwód dniepropietrowski. Rośnie liczba ofiar
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Konflikty zbrojne
Iran: Eksplozje w pobliżu miasta Isfahan. Izrael przeprowadził atak