Jednak najkrytyczniejsze nawet uwagi autora nie usprawiedliwiają wszczynania przez prokuraturę postępowania w sprawie „Strachu”.
Albowiem to nie prokuratorzy powinni weryfikować opinie naukowe czy publicystyczne.
To nie wymiar sprawiedliwości powinien zajmować się ustalaniem, co można, a czego nie można napisać o historii. Spory między uczonymi czy eseistami nie powinny toczyć się w sądzie, lecz na sesjach naukowych i w mediach. Tylko wolna debata publiczna gwarantuje bowiem rozwój nauki, możliwość lepszego zrozumienia wielu zagadnień, a także znalezienia nowych rozwiązań dla starych problemów.
Narzędziem walki z opiniami opartymi na fałszywych przesłankach powinny być fakty. Tego narzędzia używa Instytut Pamięci Narodowej, przeciwstawiając książce Grossa świetnie udokumentowaną pracę Marka Jana Chodakiewicza „Po zagładzie”. Dziś każdy z nas może przeczytać obie książki i spokojnie wyciągnąć wnioski na temat ich merytorycznej zawartości.
Trudno też nie dostrzec, że nadgorliwa i nieroztropna decyzja prokuratorów zamiast przyczynić się do obrony dobrego imienia Polski, tylko mu zaszkodzi. Za chwilę podniesie się bowiem uzasadniony szum w obronie wolności słowa i badań naukowych.