Reklama

Telewizyjna gorączka

Cóż takiego strasznego dzieje się dziś w telewizji publicznej, że zmiana jej statusu stała się najpilniejszym zadaniem dla rządu i PO? Cóż takiego, że premier uznał nową ustawę w tej sprawie za dużo bardziej naglącą niż reforma finansów publicznych, deregulacja gospodarki, służba zdrowia, oświata i tyle innych dziedzin, które zwykłemu obywatelowi wydają się poważniejsze i pilniejsze?

Publikacja: 09.04.2008 23:04

Zaprawiona w bojach o wolne media już od 1968 roku posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska rwie włosy z głowy: "Trzeba położyć kres temu skandalowi!". Towarzyszą jej wdzięczni dziennikarze wytykający stronniczość TVP. Powtarza to rządowy chór. Wszystko jest na tyle oczywiste, że nikt nie zadaje sobie trudu, aby przykłady stronniczości demonstrować.

Może przejawem stronniczości jest zawracanie społeczeństwu głowy arbitralnym anulowaniem półmiliardowej grzywny dla J&S przez premiera Pawlaka, w czasie gdy "poważne media" zajmowały się męczeństwem laptopa byłego ministra Ziobry? Może skandalem jest pokazanie roli prezydenta w podstawowych międzynarodowych ustaleniach, zamiast rytualnego biadania nad jego zależnością od brata?

TVP nie jest telewizją dobrą. Tak się jednak złożyło, że w obecnym kontekście tworzy pluralizm polskiego rynku telewizyjnego, przeciwstawiając się monopolowi TVN, który po prawie pół roku po zdobyciu władzy przez PO poświęca się bez reszty życiu wewnętrznemu PiS. Stosunek innych mediów do premiera Tuska jakoś dziwnie przypomina ich onegdajszy stosunek do prezydenta Kwaśniewskiego. Być może to jest właśnie przywracanie owej normalności, za którą tęsknią elity i media w Polsce.

Ale trzeba wybierać przyszłość. A znaczy to kilkadziesiąt nowych koncesji telewizyjnych przyznawanych w procesie cyfryzacji, który jest tużtuż. W momencie jego rozpoczęcia TVN będzie miał przygotowane 42 kanały tematyczne. Zgodnie z nową ustawą nowe koncesje przyznawał będzie urząd wyłoniony przez nową władzę.

Nie, przecież nie uwierzymy, że będzie on brał pod uwagę coś innego niż profesjonalne przygotowanie konkurentów.

Reklama
Reklama

Zaprawiona w bojach o wolne media już od 1968 roku posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska rwie włosy z głowy: "Trzeba położyć kres temu skandalowi!". Towarzyszą jej wdzięczni dziennikarze wytykający stronniczość TVP. Powtarza to rządowy chór. Wszystko jest na tyle oczywiste, że nikt nie zadaje sobie trudu, aby przykłady stronniczości demonstrować.

Może przejawem stronniczości jest zawracanie społeczeństwu głowy arbitralnym anulowaniem półmiliardowej grzywny dla J&S przez premiera Pawlaka, w czasie gdy "poważne media" zajmowały się męczeństwem laptopa byłego ministra Ziobry? Może skandalem jest pokazanie roli prezydenta w podstawowych międzynarodowych ustaleniach, zamiast rytualnego biadania nad jego zależnością od brata?

Reklama
Komentarze
Jan Zielonka: Czy Unia Europejska jest silna, czy słaba?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Fotka z Braunem w drodze do Unii
Komentarze
Marek Cichocki: Polacy starają się być konsekwentnie polscy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Statek Nawrockiego płynie na rafy
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Czy Karol Nawrocki poskarżył się papieżowi na Donalda Tuska?
Reklama
Reklama