Joanna Lichocka: Cała nadzieja w IPN

"Bijcie tak, żeby nie było śladów" – tę instrukcję wykrzyczaną do podwładnych przez dyżurnego komisariatu Arkadiusza Denkiewicza znamy na pamięć. I wiemy, że Grzegorza Przemyka zakatowali na śmierć milicjanci w komisariacie. Wiemy to nie od dzisiejszej decyzji sądu, ale od lat.

Publikacja: 27.05.2008 23:07

Wyrok skazujący jednego z milicjantów na cztery lata więzienia, słowa z uzasadnienia (iż nie może być wątpliwości, że licealistę skatowano w komisariacie, a aparat służb i milicji robił wszystko, by zbrodniarzy chronić), potwierdzają więc to, co jest wiedzą zbiorową Polaków i co wynika z ustaleń historyków. Jeden z nich Jan Żaryn skomentował po prostu: "sąd zbliżył się do głosu sumienia narodu". Nareszcie.

Bo choć nie udało się oszukać Polaków co do tego, na kim spoczywa odpowiedzialność za śmierć Przemyka, to udało się co innego – wmówić, że nie da się osądzić konkretnych ludzi, wykonawców i zleceniodawców tej i innych zbrodni PRL. Że brak dowodów, świadków, że przedawnienie, że nie warto...

Wczorajszy wyrok jest więc wydarzeniem nie tylko dlatego, że – choć w małej części – staje się sprawiedliwość, ale przede wszystkim dlatego, że przełamuje wciąż obowiązującą w Polsce politykę peerelowskiej bezkarności. Trzeba docenić determinację i rzetelność sędzi Moniki Niezabitowskiej-Nowakowskiej, która przewodniczyła składowi orzekającemu.

Leopold Przemyk, ojciec Grzegorza, po ogłoszeniu wyroku wyrzucił z siebie: – To jest tylko miecz. A gdzie jest ręka? Cała nadzieja w IPN – a gdy reporterzy napierali, dodał: – Czytaliście gazetki podziemne? Ciastoń ogłosił, że nikt nie będzie rozdzierał szat z powodu jednego gówniarza. I wciąż mają się dobrze.

Warto zatem przypomnieć tym, którzy dziś tak chętnie atakują IPN, że to dzięki działaniom instytutu sąd mógł poszerzyć materiał dowodowy. I dzięki IPN trwa postępowanie w sprawie zacierania śladów tej zbrodni. Oby doprowadziło także do ręki.

Reklama
Reklama

To, że taki wyrok zapada w 19. roku trwania III RP i że nie dotyczy mocodawców, jest zawstydzające. Ale też jest satysfakcjonujące, że jednak wreszcie zapada.

Wyrok skazujący jednego z milicjantów na cztery lata więzienia, słowa z uzasadnienia (iż nie może być wątpliwości, że licealistę skatowano w komisariacie, a aparat służb i milicji robił wszystko, by zbrodniarzy chronić), potwierdzają więc to, co jest wiedzą zbiorową Polaków i co wynika z ustaleń historyków. Jeden z nich Jan Żaryn skomentował po prostu: "sąd zbliżył się do głosu sumienia narodu". Nareszcie.

Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama