Teatrzyk pani Julii

Tajemnica zakupu dorsza za 8,16 zł "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości"... Śledztwo, w jaki sposób w warszawskiej kawiarni minister gospodarki mógł wydać 32 złote na dwie szklaneczki whisky i dwie filiżanki herbaty... Bulwersujące kulisy zakupu przez ministra Polaczka ozdobnych spinek w lotniskowym sklepie... Lektura, która emocjonuje jak najlepszy kryminał. Nie, to nie są moje szyderstwa z informacji Julii Pitery na temat "wykorzystania kart kredytowych w organach administracji rządowej w latach 2006 – 2007". To tylko próbka złośliwych kpin internautów.

Aktualizacja: 04.06.2008 22:39 Publikacja: 04.06.2008 22:22

A jest z czego żartować. Zgromadzone w raporcie przypadki nie powalają na kolana. Wykazano dość drobne nieprawidłowości na poziomie, jakim powinien zajmować się resortowy księgowy, a nie pełnomocnik rządu.

Oczywiście Julia Pitera miała rację, gdy przypominała, iż karta kredytowa to nie dodatek do pensji. Przy okazji jednak pani minister kreowała wokół kart kredytowych aurę korupcji i zapowiadała, że wykaże grube nieprawidłowości. A gdy musiała wyłożyć karty na stół, okazało się, że jej rewelacje nie poruszyły nawet tych komentatorów, którzy zwykli bardzo surowo oceniać poprzedni rząd.

Kto wie, czy nie najciekawsze jest to, czego w raporcie nie ma – czyli wydatki Radosława Sikorskiego, jedynego ministra, który był członkiem zarówno rządu PiS, jak i gabinetu Donalda Tuska. A już od lutego tego roku – kiedy informacje te uzyskała Sejmowa Komisja Obrony – wiadomo, że właśnie Sikorski w czasie 13 miesięcy swojego urzędowania obficie korzystał ze służbowej karty, szczególnie w restauracjach.

Rzecz jednak nie w tym, by rozliczać poszczególnych ministrów – w tym i ministra Sikorskiego, bo przecież nie mogą zapraszać swoich gości do barów mlecznych. Ale w tym, że raport Pitery nie tylko ociera się o śmieszność, ale też wydaje się wybiórczy.

Porównanie dzisiejszej Julii Pitery, ścigającej podejrzane zakupy dorsza w cenie paru biletów tramwajowych, z Julią Piterą sprzed kilku laty odważnie zadającą pytania o układ warszawski, jest rozczarowujące. Pani minister ciężko pracuje, by jej urząd kojarzył się z dziwactwami. Gorzej, że robi to za pieniądze podatników, o które sama tak martwi się w swoim raporcie.

A jest z czego żartować. Zgromadzone w raporcie przypadki nie powalają na kolana. Wykazano dość drobne nieprawidłowości na poziomie, jakim powinien zajmować się resortowy księgowy, a nie pełnomocnik rządu.

Oczywiście Julia Pitera miała rację, gdy przypominała, iż karta kredytowa to nie dodatek do pensji. Przy okazji jednak pani minister kreowała wokół kart kredytowych aurę korupcji i zapowiadała, że wykaże grube nieprawidłowości. A gdy musiała wyłożyć karty na stół, okazało się, że jej rewelacje nie poruszyły nawet tych komentatorów, którzy zwykli bardzo surowo oceniać poprzedni rząd.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka