"Newsweek". "Na co się obraził? (...) Może na Dodę, która zaśpiewała mu na żywo w "Teraz my", a może na materiały, w których pokazaliśmy wpadki i nieróbstwo Platformy Obywatelskiej. (...) Biedni zahukani politycy Platformy. Jak w ogóle śmiemy zadawać im pytania i rozliczać z tego, co robią?" – Tomasz Sekielski z TVN pisze o bojkotowaniu programu "Teraz my" przez Donalda Tuska.
"Kto wypuścił Tuska?" – zastanawia się Paweł Zarzeczny w dzienniku "Polska". Chodzi nie o bojkot "Teraz my", ale o ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Okazuje się, że ani myślą ich bojkotować przywódcy USA, Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii. Donald Tusk owszem, oficjalnie niegdyś ogłosił, że nie jedzie. "Dziś zapewne premier najchętniej zapomniałby o tamtej deklaracji" – pisze Zarzeczny. I – warto dodać – w zapominaniu o złożonych deklaracjach szef rządu bywa bezkompromisowy.
Według "Polityki" "nie ma drugiego takiego jak Donald Tusk i trzeciego takiego jak Lech i Jarosław Kaczyńscy". Elitarny Klub Sobowtórów od lat poszukuje osób do nich podobnych i nic. Nie pomogły nawet ogłoszenia w prasie.
"Przekrój" z zapamiętaniem walczy z prezydentem i politykami PiS. "Prokuratorski styl "rozmowy", którą narzucił Lech Kaczyński, budzi zażenowanie" – to Paweł Moczydłowski. "Gdyby normalny pracownik zachowywał się jak poseł PiS w Sejmie, straciłby pracę" – to Aleksandra Pawlicka. Numer "Przekroju" uzupełnia reportaż pt. "Mądrość stada".
"Dziennik" zastanawia się, "dlaczego Julke nagrał Karnowskiego", i nie bardzo wie, co o sprawie myśleć. Aferę ujawniła "Rzeczpospolita", a "jej gdański korespondent jest dobrym znajomym Julkego, co utrudnia zrozumienie sprawy". Autorzy tekstu najwyraźniej chcą otworzyć dyskusję nad stopniem zażyłości między dziennikarzami a ich informatorami. Zacna inicjatywa. Jak wiadomo, dziennikarze "Dziennika" zdobywają informacje wyłącznie od osób, których nie znają i nigdy w życiu nie widzieli ich na oczy.