Wszystko zaczęło się 11 lutego 1858 r. Bernarda Soubirous, zwana Bernadetą, szukając suchych gałęzi na opał, usłyszała szum podobny do wiatru, po czym we wnęce małej groty nad ziemią dostrzegła światłość, z której wyłoniła się postać młodej kobiety – Maryi. Objawienia powtórzyły się 18 razy, także w obecności świadków. Kościół już w 1862 r. uznał ich autentyczność. Od tej pory do Lourdes zaczęły napływać tysiące pielgrzymów. Kiedy po wypiciu wody ze źródła w grocie doszło do kilku przypadków odzyskania zdrowia, do Lourdes zaczęli pielgrzymować chorzy. W ciągu minionych 150 lat zanotowano tam 7200 uzdrowień. Kościół katolicki uznał za cudowne 67 z nich.
Nie wszystkim we Francji objawienia przypadły do gustu. Pojawiły się głosy, że to jedno wielkie oszustwo. Pisarz Emil Zola specjalnie pojechał z chorymi do Lourdes, żeby je zdemaskować. Efektem wyprawy była książka „Lourdes” – Zola opisał w niej chorych, którzy odwiedzili sanktuarium, a potem i tak zmarli.
Lourdes sprawia kłopoty także współcześnie – w ubiegłym roku francuska policja zabroniła włoskim pielgrzymom wzięcia na pokład samolotu wody z sanktuarium, bo zgodnie z obecnymi przepisami nie wolno wnosić do samolotów żadnych płynów.
Z kolei amerykańska piosenkarka Madonna, która słynie z kontrowersyjnego wykorzystywania symboli religijnych, postanowiła dać swojej córce na imię właśnie Lourdes.
Co roku do Lourdes przybywa 6 mln pielgrzymów. Opiekuje się nimi 30 kapelanów wspomaganych przez ok. 7 tys. wolontariuszy. Roczny budżet sanktuarium wynosi 18 mln euro, z czego 90 proc. pochodzi z ofiar pielgrzymów, darowizn i spadków.W Lourdes można znaleźć także polskie akcenty. Rzeźbę Matki Bożej, która znajduje się w grocie, wykonał Józef Hugo Fabisch – rzeźbiarz pochodzący z polskiej rodziny osiadłej we Francji.