Reklama

Niech żyją parytety

Kobiety mają mój głos. O parytetach i wyrównywaniu szans nie przestaję myśleć, od kiedy dowiedziałem się, ile zarabiał Diego Maradona. To było już wiele lat temu, ale po nim przyszli inni piłkarze milionerzy.

Publikacja: 20.07.2009 21:46

Każdym dryblingiem, każdą kolejną bramką przypominali o przepaści, jaka mnie dzieli od najlepszych.

Zawsze byłem łamagą i do żywego dotykały mnie te demonstracje przewagi fizycznej. Pierwszą bramkę strzeliłem w 50. urodziny i do dziś podejrzewam, że syn przepuścił piłkę, żebym lepiej się poczuł. Ale było miło. Pomyślałem, że byłoby jeszcze przyjemniej, gdyby rząd zechciał zmusić kluby do wypłacenia mi choć promila tego, co wypłacają Cristiano Ronaldo.

To wielka niesprawiedliwość, że dziennikarzom płaci się mniej. Czasem musimy się więcej nagimnastykować, żeby ktoś to przeczytał. Ale trudno. Nie to nie. Niech przynajmniej zmienią zasady gry w piłkę, tak żebym miał większe szanse.

Wyrównywanie szans jak zawsze oznaczałoby, że Messi czy Zidane sprowadzeni zostaliby do mojego poziomu. Musimy zmienić zasady gry. Jeżeli nie da się zmusić Messiego, żeby gorzej kopał piłkę, to niech gra sam przeciwko jedenastu takim jak ja. A jeżeli i to nie pomoże, to przeciwko piętnastu.

Piłka nożna nie byłaby już pewnie tak interesująca i telewizja straciłaby kupę pieniędzy – no cóż, cena sprawiedliwości. Jeżeli chcemy być nowocześni i mieć demokrację wrażliwą na mniejszości, kobiety i beztalencia, to musimy wszyscy ponieść pewne koszty. Rząd powinien dbać o sprawiedliwy podział dóbr i takie parytety, żebym się lepiej czuł.

Reklama
Reklama

Osobiście jest mi obojętne, jakiej płci są posłowie, ale wiem, że raz wprowadzając parytety, nigdy już nie będę zakładnikiem cudzych talentów czy pracowitości. Nie będę musiał znosić upokorzeń, że ktoś lepiej śpiewa, ktoś przykładał się do nauki albo oszczędzał i stać go na lepszy dom. Przyjdzie rząd i uwali go parytetem. Kto wie, może na starość strzelę jeszcze bramkę Borucowi. A co, nie zasłużyłem?

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wroblewski/2009/07/20/niech-zyja-parytety/]Skomentuj[/link][/ramka]

Każdym dryblingiem, każdą kolejną bramką przypominali o przepaści, jaka mnie dzieli od najlepszych.

Zawsze byłem łamagą i do żywego dotykały mnie te demonstracje przewagi fizycznej. Pierwszą bramkę strzeliłem w 50. urodziny i do dziś podejrzewam, że syn przepuścił piłkę, żebym lepiej się poczuł. Ale było miło. Pomyślałem, że byłoby jeszcze przyjemniej, gdyby rząd zechciał zmusić kluby do wypłacenia mi choć promila tego, co wypłacają Cristiano Ronaldo.

Reklama
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fabryka Barlinka celem Kremla. Kto zapłaci za grę Trumpa z Putinem o Ukrainę
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Reklama
Reklama
Reklama