Reklama

Dymitr Modernizator XXI

Rosja ma być nadal mocarstwem, ale innym. Dziś jej siła polega na tym, że czerpie bajeczne zyski z ropy i gazu, straszy bombą atomową i daje pracę milionom ludzi w wielkich zakładach z czasów radzieckich.

Aktualizacja: 13.11.2009 08:30 Publikacja: 12.11.2009 21:03

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Rzeczpospolita, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Ale to przeszłość – zapowiedział prezydent Dmitrij Miedwiediew, przemawiając wczoraj do narodu i do najważniejszych polityków.

[b][wyimek][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/11/12/dymitr-modernizator-xxi/]skomentuj na blogu[/link] [/wyimek][/b]

Przemówienie było pełne szczegółów – od wykorzystania torfu do wytwarzania energii po wspieranie artystów eksperymentatorów. Od propozycji zmniejszenia liczby stref czasowych po zmiany liczby deputowanych w Tuwie i Moskwie.

Bez ironii trzeba przyznać, że Dmitrij Miedwiediew przedstawił wielki plan modernizacji Rosji XXI wieku. Rosji dobrze wykształconej i zaawansowanej technologicznie. Ściślej nakreślił cele. Wiemy, co ma się stać, ale nie wiemy za co. Nie wiemy też, czy to Miedwiediew ma być najważniejszą osobą w tym modernizowanym mocarstwie, czy też pozostanie nim siedzący wczoraj w pierwszym rzędzie słuchaczy premier Władimir Putin. Choć gdyby sądzić po powtarzającym się stwierdzeniu: "polecam rządowi", to na pewno obecny prezydent.

Nie wiemy, jak poważnie traktować obietnicę demokratyzacji. Bo usłyszeliśmy, że demokracja owszem, ale nie kosztem rozchwiania kraju i zagrożenia stabilizacji. To brzmi jak propozycja przedłużenia paktu ze społeczeństwem: my wam pozwalamy się bogacić, a wy popieracie Kreml. Opozycja pozaparlamentarna, czyli ta, która nie godzi się na takie pakty, usłyszała nader skromne obietnice. "Minimum raz w roku" władze różnych szczebli mają się zająć problemami, które dręczą opozycję.

Reklama
Reklama

Wiemy natomiast, że modernizowane mocarstwo nie zmieni polityki zagranicznej. W szczególności nie pogodzi się z tym, że gwarantem bezpieczeństwa Zachodu jest NATO. A dla osiągnięcia swoich "wyłącznie pragmatycznych" celów w polityce zagranicznej nie zawaha się użyć zdecydowanych środków. To nie jest pocieszenie dla Polski i innych sąsiadów.

Ale to przeszłość – zapowiedział prezydent Dmitrij Miedwiediew, przemawiając wczoraj do narodu i do najważniejszych polityków.

[b][wyimek][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/11/12/dymitr-modernizator-xxi/]skomentuj na blogu[/link] [/wyimek][/b]

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Reklama
Reklama