Polityczny przełom w Polsce

Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie podejrzewał takiego rozwoju wypadków. Wydawało się, że ktokolwiek zostanie kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta, zwycięstwo ma w kieszeni

Publikacja: 04.07.2010 21:46

Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej"

Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej"

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

I tak tygodnie trwała pierwsza w dziejach nowej Polski – według jednych na pokaz, według drugich z pożytkiem dla demokracji – prawyborcza kampania. Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego nad ministrem Radosławem Sikorskim nie wzbudziło specjalnych emocji. Warto przypomnieć, że frekwencja biorących udział w głosowaniu działaczy PO była niższa niż w obu turach rzeczywistych wyborów prezydenckich.

Analitycy i eksperci przewidywali, że polska scena polityczna podzielona jest na lata. Z podobną pewnością wieszczyli wieloletnią i stabilną dominację PO. Kandydat PiS na prezydenta, śp. Lech Kaczyński, nawet na wejście do drugiej tury szanse miał niewielkie, a wspierające go ugrupowanie zdawało się na trwałe zepchnięte do narożnika. Mogło liczyć na wierny, antykomunistyczny, prawicowy elektorat, co zapewniało mu poparcie nie wyższe niż 25 proc. I tyle. Wszelkie szanse zdobycia wyborców z centrum i podjęcie realnej walki o władzę wydawały się mrzonkami.

Wszystko uległo zmianie 10 kwietnia. Katastrofa pod Smoleńskiem całkowicie przeobraziła sytuację polityczną. Okazało się nagle, że pieczołowicie budowany przez specjalistów z PO wizerunek braci Kaczyńskich jako agresorów, awanturników i wichrzycieli nie odpowiada prawdzie. Wielu wyborców uznało, że dali sobie wmówić negatywny stereotyp. Że ulegli zmasowanej propagandzie mediów. Jednocześnie zmienił się w ogóle stosunek Polaków do polityki i życia publicznego. Żałoba po tragedii pokazała znaczenie takich pojęć jak państwo, służba czy wspólnota narodowa.

Oto powód, że obecna kampania prezydencka była tak całkiem inna niż wcześniej można się było spodziewać. Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia w sensie politycznym to Kaczyński osiągnął sukces. Po pierwsze jego bardzo dobry wynik oraz rosnące poparcie dla PiS pokazują, że obie główne siły polityczne znalazły się w stanie równowagi. Kampania PiS udowodniła, że zmieniając ton wypowiedzi, inaczej dobierając hasła, odwołując się do pozytywnych wartości można walczyć skutecznie o wyborcę z centrum. Po drugie zaś partia Kaczyńskiego odzyskała – czego dowodzą choćby rozmowy zarówno z PSL, jak i SLD – zdolność koalicyjną. Znaczy to tyle, że nic nie jest ostatecznie przesądzone. Platforma nie ma zagwarantowanej władzy na zawsze. Ale i tak – dzięki, jak wskazują sondaże, zwycięstwu Bronisława Komorowskiego – ma jej wystarczająco dużo.

Dwa tygodnie temu, po pierwszej turze wyborów napisałem: "Wkrótce Polska może stać się krajem rządzonym przez jedno ugrupowanie. Ma to przynajmniej jedną dobrą stronę: PO nie będzie miała już żadnych wymówek dla swego lenistwa, braku chęci działania i unikania reform". Jeśli tak miałoby się stać pierwszy raz PO nie będzie mogła uciekać się do wymówek, tłumacząc swoje zaniechania. Wreszcie okaże się, czy jest to partia zdolna reformować państwo, szczególnie w tych sferach jak finanse publiczne, które zmuszają ją do konfliktu z wpływowymi grupami interesu.

Niezależnie od wyników wyborów byłoby dobrze, gdyby PO potrafiła zachować wstrzemięźliwość w sprawowaniu władzy. Sądząc z gorliwości, z jaką do tej pory politycy PO zwalczali wszelkie głosy krytyki dziennikarzy pod swoim adresem, trudno w to uwierzyć. Do tego dochodzi jeszcze i całkowita bezkarność tych posłów i senatorów, którzy – jak Janusz Palikot czy Kazimierz Kutz – nie wahali się używać środków brutalnych i agresji. Było to możliwe, bo PO ma za sobą poparcie większości dziennikarzy. Wraz ze spodziewanym przejęciem kontroli nad mediami publicznymi osiągnie władzę, której nie miało żadne inne ugrupowanie w Polsce.

Czy zwycięstwo Komorowskiego okaże się tożsame z wygraną Polski, wkrótce będzie wiadomo.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/lisicki/2010/07/04/polityczny-przelom-w-polsce/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/ramka]

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka