Reklama

Czas na obciach

Lata temu w ukochanym tygodniku „Nowe Państwo" proponowałem kolegom, abyśmy zajęli się nietypowym tematem.

Publikacja: 12.11.2010 18:15

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Rzeczpospolita

Oto w telewizjach komercyjnych filmy są przerywane reklamami. To oczywiste, ale nikt nie zauważa, że w Polsce robione jest to szczególnie topornie – tłumaczyłem.

Reklamy pojawiają się w Polsacie lub TVN w środku dramatycznej sceny, czasem przerywając aktorowi w pół słowa. Wdzierają się w takie sekwencje, które warto by szczególnie chronić. Czy w momencie, gdy na Umschlagplatz rodzina Władysława Szpilmana z „Pianisty" Polańskiego szykuje się do wywózki na zatracenie, powinna wkraczać pani od płynu do prania albo szamponu z idiotyczną gadką?

Kiedy żądałem interwencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, koledzy pukali się w głowy. – Masz Canal Plus i telewizję publiczną bez reklam – przypominali. Miałem. Nie miałem za to na podorędziu ekspertów, którzy by orzekli, że taka inwazja obciachu zagraża zdrowiu psychicznemu i wrażliwości widza.

Zamilkłem, zapomniałem. Ale tym razem nie zdzierżę. Bo trąd dotknął obu kanałów TVP. Wprawdzie tam reklamy filmów jeszcze nie przerywają, ale tandetne zajawki innych filmów i programów wdzierają się na dół ekranu notorycznie.

A to historyczny krajobraz jest mi przesłaniany przez ponętną blondynkę z durnego filmidła. A to zasępiona twarz Tomasza Lisa zakłóca komedyjkę. Lubię serial „Czas honoru", pomimo wpadek w oddawaniu okupacyjnych realiów. Tymczasem ostatnio, kiedy chłopcy z ZWZ zabijali gestapowca, kazano mi równocześnie śledzić losy rywalizacji o telekamery. Patrzył na mnie z kwadracika w dolnym rogu Piotr Adamczyk, zresztą grający tegoż gestapowca. A ja nie wiedziałem: przeżywać wojenne dramaty czy medytować nad karierą aktora, który był już Polskim Papieżem?

Reklama
Reklama

Bardzo tego nie lubię, ale to też przyczynek do pytania, czy mamy naprawdę publiczną telewizję, która nie powinna się przecież ścigać o widzów, ale dawać nam kawałek solidnej kultury. Ta sama telewizja zrobiła ostatnio pogodynkę szefową „Wiadomości" – programu kluczowego dla kształtowania patriotycznych i obywatelskich postaw Polaków (tak, wiem, że to niemodne). Pogodynka zaczęła od personalnej czystki, żeby nikt nie przeszkadzał jej w misji. Bo TVP „wykonuje misję". I to tak skutecznie, że gdy kończy się film, nie mogę posłuchać muzyki przy napisach końcowych, bo czas na reklamowy obciach.

Oto w telewizjach komercyjnych filmy są przerywane reklamami. To oczywiste, ale nikt nie zauważa, że w Polsce robione jest to szczególnie topornie – tłumaczyłem.

Reklamy pojawiają się w Polsacie lub TVN w środku dramatycznej sceny, czasem przerywając aktorowi w pół słowa. Wdzierają się w takie sekwencje, które warto by szczególnie chronić. Czy w momencie, gdy na Umschlagplatz rodzina Władysława Szpilmana z „Pianisty" Polańskiego szykuje się do wywózki na zatracenie, powinna wkraczać pani od płynu do prania albo szamponu z idiotyczną gadką?

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Reklama
Reklama