Elementarna uczciwość każe jednak choćby odnotowywać zjawiska prawie nie istniejące w polskich mediach, które ostatnio zajmują się wyłącznie wyrzynaniem dysydentów z PiS przez Jarosława Kaczyńskiego. Troskliwości mediów wobec opozycji dorównuje zaufanie do nich PiS-owskich (na szczęście, nie wszystkich) buntowników. Traktowanie TVN-u jako konfesjonału, a dziennikarzy tej stacji jako duchowych nauczycieli, głęboko wzrusza. Spowiedź Michała Kamińskiego, wydawałoby się, zaprawionego w bojach polityka, który we łzach wyznawał Andrzejowi Morozowskiemu: "Tu stoję, inaczej nie mogę, tak mi dopomóż Bóg", musiało wstrząsnąć widzami telewizji Waltera.
Nie o tym jednak chciałem, gdyż zaangażowanie dominujących mediów i tak licznej ekipy dziennikarzy w wewnętrzne sprawy PiS, zwalnia mnie z tego obowiązku. Niestety, nikt nie zwalnia mnie z obowiązku zajmowania się z polowaniem na dysydentów III RP, które skutecznie prowadzone jest w naszym kraju.
Ryszard Legutko zauważył niedawno, że PiS pełni rolę dysydentów w III RP. W rzeczywistości jest gorzej, gdyż każdy dysydent III RP zapisywany jest do PiS. Minister transportu w latach 2005-2007, Jerzy Polaczek opowiadał jak zatrudnił na stanowisku dyrektorskim wybitnego fachowca, członka PO, który, oczywiście, z partyjnego członkostwa zrezygnował. Pomimo nacisków ze strony PiS utrzymał go na zajmowanym stanowisku. Po wyborach 2007 dyrektor ów został zwolniony z ministerstwa jako… pisowiec.
W ostatnim numerze "Newsweeka" czytam reportaż o czystkach w TVP. Jego młody autor, zakładam, że z dobrą wolą, powtarza, że z TVP usunięci zostaną pisowscy mianowańcy, którzy całą falą napłynęli do TVP w 2006 roku. Dla dziennikarza owego nie ma żadnej wątpliwości, że wszyscy nominowani wówczas ludzie to polityczna falanga PiS-u. W rzeczywistości powołani zostali oni na swoje stanowiska, aby "zdekomunizować", czyli wyrwać TVP z rąk postkomunistycznych klanów i sitw i uczynić z niej medium publiczne. Mój poprzednik, Jan Dworak dokonał pewnych zmian w telewizji Roberta Kwiatkowskiego, przede wszystkim odebrał jej rolę propagandowego narzędzia SLD. Było to o tyle łatwiejsze, że partia ta sypała się wówczas, ale żadnej poważniejszej reformy w niej nie przeprowadził, co powoduje, że wychwalany jest jako najlepszy prezes wszech czasów.
Generalnie nie miałem pojęcia, na kogo głosowali nowi ludzie, których wprowadziłem wówczas do TVP , a wielokrotnie wiedziałem, że akurat nie na partię Kaczyńskiego. Zresztą w 2005 roku wybór PiS czy PO bywał przypadkowy i doraźny. Wszystkim tym ludziom, którzy przyszli do TVP z chęcią zrobienia czegoś pozytywnego, przybite zostało pisowskie piętno i po dziś dzień prześladowani są zawodowo za ów epizod ich kariery. Okazuje się, że nie jest niczym wstydliwym uczestnictwo w propagandzie stanu wojennego czy radykalnie upartyjnionej telewizji Kwiatkowskiego — "dyskredytujące" w Polsce Tuska jest uczestnictwo w krótkim epizodzie budowy mediów naprawdę publicznych. Ostatnia naznaczona w ten sposób ekipa to zespół "Wiadomości" Jacka Karnowskiego, któremu udało się odzyskać wiarygodność telewidzów i odbudować dziennikarskie standardy.