W 2002 roku pod rządami premiera Leszka Millera służby specjalne rozpoczęły śledztwo o kryptonimie "Ziarno", oficjalnie tropiąc nieprawidłowości w handlu zbożem, a realnie polując na wspomnianego polityka prawicy.
To wówczas funkcjonariusze zwrócili się do osadzonego w areszcie Hassana al Zubaidiego, proponując mu wolność i bezkarność w zamian za rzucenie fałszywych oskarżeń na Balazsa i pomoc w sfabrykowaniu dowodów przeciw niemu.
Machinacje wyszły na światło dzienne, a ich bezpośredni organizatorzy sami stali się podejrzanymi. Śledztwo w tej sprawie kierowane przez prokuratora Janusza Konieckiego doprowadziło m.in. do uznania za winnego przez sąd ówczesnego wiceszefa Centralnego Biura Śledczego Wiesława Mądrzejowskiego. Zeznał on, że inspiratorem prowokacji był Adam Rapacki, który w 2003 r. jako zastępca komendanta głównego policji nadzorował CBŚ. Jako jej współorganizatora świadkowie wskazali także Macieja Hunię, który pełnił wtedy funkcję szefa kontrwywiadu ABW.
Po dojściu do władzy PO Rapacki awansował na wiceministra SWiA, a Hunia na szefa Agencji Wywiadu. Zaczęły się naciski na Konieckiego, aby sprawę umorzył. Jego opór spowodował odebranie mu jej, a on sam i jego współpracownicy zostali zdegradowani. Rozpoczęły się wymierzone w nich szykany. Sprawę umorzono.
Premier Tusk informowany był o wszystkich tych wydarzeniach. Co spowodowało, że tolerował je i awansował Rapackiego i Hunię?