Reklama
Rozwiń
Reklama

Felieton Bronisława Wildsteina

Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski jeszcze jako prokurator generalny (nowa ustawa odebrała mu tę funkcję) zwrócił do sądu umorzoną wcześniej sprawę prowokacji przeciw Arturowi Balazsowi.

Aktualizacja: 14.02.2011 19:25 Publikacja: 14.02.2011 19:20

W 2002 roku pod rządami premiera Leszka Millera służby specjalne rozpoczęły śledztwo o kryptonimie "Ziarno", oficjalnie tropiąc nieprawidłowości w handlu zbożem, a realnie polując na wspomnianego polityka prawicy.

To wówczas funkcjonariusze zwrócili się do osadzonego w areszcie Hassana al Zubaidiego, proponując mu wolność i bezkarność w zamian za rzucenie fałszywych oskarżeń na Balazsa i pomoc w sfabrykowaniu dowodów przeciw niemu.

Machinacje wyszły na światło dzienne, a ich bezpośredni organizatorzy sami stali się podejrzanymi. Śledztwo w tej sprawie kierowane przez prokuratora Janusza Konieckiego doprowadziło m.in. do uznania za winnego przez sąd ówczesnego wiceszefa Centralnego Biura Śledczego Wiesława Mądrzejowskiego. Zeznał on, że inspiratorem prowokacji był Adam Rapacki, który w 2003 r. jako zastępca komendanta głównego policji nadzorował CBŚ. Jako jej współorganizatora świadkowie wskazali także Macieja Hunię, który pełnił wtedy funkcję szefa kontrwywiadu ABW.

Po dojściu do władzy PO Rapacki awansował na wiceministra SWiA, a Hunia na szefa Agencji Wywiadu. Zaczęły się naciski na Konieckiego, aby sprawę umorzył. Jego opór spowodował odebranie mu jej, a on sam i jego współpracownicy zostali zdegradowani. Rozpoczęły się wymierzone w nich szykany. Sprawę umorzono.

Premier Tusk informowany był o wszystkich tych wydarzeniach. Co spowodowało, że tolerował je i awansował Rapackiego i Hunię?

Reklama
Reklama

Po interwencji Kwiatkowskiego sąd zadecydował o wznowieniu śledztwa. Trafiło ono do… prokuratury poznańskiej – tej, która wcześniej je umorzyła. Jej pracownicy stają się więc sędziami we własnej sprawie, gdyż potraktowanie poważnie prowokacji przeciw Balazsowi byłoby z ich strony samooskarżeniem. Czy prokurator generalny Andrzej Seremet wie o tym paradoksie i czy przekaże sprawę komuś bardziej bezstronnemu?

W 2002 roku pod rządami premiera Leszka Millera służby specjalne rozpoczęły śledztwo o kryptonimie "Ziarno", oficjalnie tropiąc nieprawidłowości w handlu zbożem, a realnie polując na wspomnianego polityka prawicy.

To wówczas funkcjonariusze zwrócili się do osadzonego w areszcie Hassana al Zubaidiego, proponując mu wolność i bezkarność w zamian za rzucenie fałszywych oskarżeń na Balazsa i pomoc w sfabrykowaniu dowodów przeciw niemu.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama