Felieton Piotra Zaremby

"Zarembizmy" to brzmi dumnie, choć stały się symbolem dzielenia włosa na czworo. Co w dobie skrajnej polaryzacji i hałaśliwej tabloidyzacji przekazu nie dziwi.

Aktualizacja: 23.02.2011 19:25 Publikacja: 23.02.2011 19:12

Przyznaję, mam skazę: nie lubię odrzucać pochopnie argumentów. Przykład: Jarosław Makowski z think tanku PO mówi Leszkowi Balcerowiczowi: Wygraj pan wybory, a będziesz mógł forsować swój program. Rzeczywiście, myślę sobie, w Polsce był zawsze problem z ludźmi pozbawionymi demokratycznej legitymacji, którzy wynikali z każdego rozdania. Ale potem Balcerowicz odpowiada: nie tylko partyjni politycy mają prawo kształtować opinie. On także ma rację, zauważam.

Wielu moich kolegów radzi sobie lepiej. Wybiorą od razu, w zależności od tego, kto im jest bliższy lub do czego potrzebny. W świecie, w którym opłaca się przynależność do którejś ze zbrojnych hord, sam moment zawahania się, odpowiedź: "ja to najpierw przemyślę", bywa zbrodnią.

 

Na szczęście wyrazistość przychodzi do mnie sama. Za sprawą umiarkowanych inaczej. Już Jacek Kuroń głosił słuszną tezę, że "polityka to sztuka racji podzielonych". Ale się do niej nie stosował.

Owszem, lubił relatywizować, gdy miał do czynienia z dawnymi komunistami, za to ludzi, którzy mieli niesłuszny pogląd z niesłusznych pozycji, gonił i łajał.

Bronek Wildstein wspomniał już o gromach, jakie profesor Marcin Król, uważany przed laty za symbol intelektualnego chłodu, cisnął w książkę Romana Graczyka o "Tygodniku Powszechnym". Ja jestem zszokowany tymi obelgami, krzykami o "podłości". Książka Graczyka wydaje mi się ideałem spokojnego, krytycznego wobec źródeł, do bólu ostrożnego brania się do najtrudniejszych epizodów historii.

Profesor Król ogłosił, że nie może tu być ważenia jakichś szal. Jest jedna szala: wielki naczelny "Tygodnika" Jerzy Turowicz. Ta deklaracja robi wrażenie autoparodii. W świecie, gdzie racjonalność jest czczona, ktoś, kto zarzuca innym nieustannie jej brak, kończy jako wyznawca magii.

Na dokładkę twierdząc, że autor "Ceny przetrwania" nie zajął się rozmowami Turowicza z SB (w domyśle wolał łatwiejsze ofiary), Król przyznał się, że książki nie czytał. Nie czytał, ale krzyczy. Nie krzyczy, lecz ryczy. I tu gratka dla mnie. Ponieważ ryków nie lubię, staję się wyrazisty. Bo powiedzenie: może by Pan nie ryczał, jest wyraziste, czyż nie?

Przyznaję, mam skazę: nie lubię odrzucać pochopnie argumentów. Przykład: Jarosław Makowski z think tanku PO mówi Leszkowi Balcerowiczowi: Wygraj pan wybory, a będziesz mógł forsować swój program. Rzeczywiście, myślę sobie, w Polsce był zawsze problem z ludźmi pozbawionymi demokratycznej legitymacji, którzy wynikali z każdego rozdania. Ale potem Balcerowicz odpowiada: nie tylko partyjni politycy mają prawo kształtować opinie. On także ma rację, zauważam.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne