Reklama

Czy tsunami zmiecie rząd Merkel

Niemcy na gwałt zmieniają swoją politykę atomową i liczą, że w ich ślady pójdzie cała Europa

Aktualizacja: 16.03.2011 03:47 Publikacja: 15.03.2011 19:44

Angela Merkel i jej rząd dokładnie analizują doniesienia z Japonii

Angela Merkel i jej rząd dokładnie analizują doniesienia z Japonii

Foto: AFP

Żaden rząd w Europie nie analizuje doniesień z Japonii tak dokładnie jak gabinet Angeli Merkel. 9 tysięcy kilometrów dzielących japońskie reaktory od Berlina gwarantuje bezpieczeństwo Niemcom, ale nie daje pewności politycznego bezpieczeństwa chadecko-liberalnej koalicji. Wie o tym kanclerz, fizyk z wykształcenia i polityk z wyboru. W najbliższych dniach w trzech landach odbędą się wybory do lokalnych parlamentów. CDU walczy o przetrwanie, zwłaszcza w Badenii-Wirtembergii, gdzie może stracić władzę po 57 latach rządów. Nie brak opinii, że porażka CDU może oznaczać początek końca rządów koalicji CDU/CSU i FDP. Ważą się losy samej kanclerz.

 

Ma to związek z katastrofą atomową w Japonii. W żadnym kraju Europy przeciwnicy atomu nie są tak silni, tak dobrze zorganizowani i nie dysponują takim poparciem politycznym jak w Niemczech. W sobotę przeciw energii atomowej protestowały w Badenii-Wirtembergii tysiące osób. W landzie tym działają cztery reaktory atomowe.

Przeciwnicy atomu walczą o zamknięcie wszystkich

17 niemieckich elektrowni jądrowych. Byli o krok od celu. Zgodnie z decyzjami rządu Gerharda Schödera i Joschki Fischera ostatnia miała zostać zamknięta w 2021 r. Ale gdy władzę przejęła obecna koalicja, bezzwłocznie rozpoczęła negocjacje z koncernami energetycznymi nalegającymi na przedłużenie funkcjonowania elektrowni jądrowych. Stanęło na tym, że będą działać dłużej, średnio o 12 lat. Zdaniem Merkel byłoby marnotrawstwem pozbywanie się źródeł stosunkowo taniej energii z elektrowni spełniających wszelkie standardy.

Reklama
Reklama

Nadal je spełniają, ale we wtorek rząd zdecydował o odłączeniu od sieci siedmiu najstarszych. Dzień wcześniej Merkel wprowadziła trzymiesięczne moratorium na realizację decyzji o przedłużeniu funkcjonowania wszystkich elektrowni jądrowych. To nie tylko przełom w niemieckiej polityce energetycznej, ale i dotkliwa porażka programu jądrowego rządu. – Nagła zmiana kursu zostanie negatywnie przyjęta przez znaczną część wyborców CDU – przyznaje prof. Gerd Langguth. Opozycja nie ma wątpliwości, że działania kanclerz są podyktowane względami wyborczymi. Wydarzenia w Japonii mają bezpośredni wpływ na układ sił w Niemczech. Zieloni już czują się zwycięzcami: od lat postulowali odchodzenie od atomu w całej Europie. Ich zastrzeżenia podziela komisarz UE ds. energetyki Günther Oettinger. Nawołuje do kontroli elektrowni atomowych. Oettinger był do niedawna premierem Badenii-Wirtembergii i zwolennikiem energii jądrowej, podobnie jak jego następca Stefan Mappus walczący o przetrwanie w landzie.

Musi to niepokoić Merkel, która zaangażowała się osobiście w walkę polityczną w Badenii-Wirtembergii. Było to w czasie, gdy w Stuttgarcie trwała konfrontacja polityczna w związku z planami budowy podziemnego dworca kolejowego. Merkel opowiedziała się po stronie jego zwolenników, co nie przysporzyło jej popularności. Tak jak wsparcie udzielone ministrowi zu Guttenbergowi, który odszedł w niesławie. Czy kanclerz zdoła odbudować swą wiarygodność? – Jej sytuacja jest nie do pozazdroszczenia – przyznaje Gerd Langguth.

Żaden rząd w Europie nie analizuje doniesień z Japonii tak dokładnie jak gabinet Angeli Merkel. 9 tysięcy kilometrów dzielących japońskie reaktory od Berlina gwarantuje bezpieczeństwo Niemcom, ale nie daje pewności politycznego bezpieczeństwa chadecko-liberalnej koalicji. Wie o tym kanclerz, fizyk z wykształcenia i polityk z wyboru. W najbliższych dniach w trzech landach odbędą się wybory do lokalnych parlamentów. CDU walczy o przetrwanie, zwłaszcza w Badenii-Wirtembergii, gdzie może stracić władzę po 57 latach rządów. Nie brak opinii, że porażka CDU może oznaczać początek końca rządów koalicji CDU/CSU i FDP. Ważą się losy samej kanclerz.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Reklama
Reklama