Granice dobrego smaku tak jak granice rozsądku każdy wyznacza sobie sam. Dla jednych najlepsza zabawa to dowcipy z puszczania bąków, bekania, przekleństw i aluzji seksualnych, inni wolą Kabaret Starszych Panów. Każdemu według potrzeb. Duchowych i intelektualnych.
Limo dało czadu?
Jeśli kogoś śmieszy monolog Abelarda Gizy z kabaretu Limo, który cała Polska usłyszała w piątek w TVP 2, jego problem. A, prawdę mówiąc, na widowni słyszałem tylko lekki śmieszek, zazwyczaj wynikający z zażenowania. Choć, oczywiście, mogę się mylić.
Ale czy jest to zabawne? „To, co teraz się dzieje na scenie księżowskiej, z papieżem, pokazuje, że papież jest tylko zwykłym facetem. Wiemy, że ma swoje wady, zalety, że ma fajną funkcję... Ale to jest zwykły człowiek. Na przykład puści bąka... Nie! Papież?! No tak. Normalnie. Zjada, przełyka, trawi... To nie zabierają tego anioły?! Nie, to jest zwykły facet". I co państwo na to? Jeśli o mnie chodzi, to ani mnie to rozbawiło, ani oburzyło.
W szkole podstawowej i w najbardziej prymitywnych hollywoodzkich komediach dowcipy z puszczania gazów są na porządku dziennym, więc można się przyzwyczaić. Owszem, trochę to niesmaczne, ale naprawdę niesmaczna wydała mi się dopiero druga część tego monologu, opowiadająca o „polskich fanatykach lat powiedzmy 90.", czyli słuchaczkach Radia Maryja („beret, płaszcz").
„Nie wiem, czy zauważyliście – im starsza kobieta, tym dłuższy płaszcz. To ma coś wspólnego chyba z długością piersi". Później Abelard Giza zastanawia się, czy polscy fanatycy staną się „tak hardcorowi jak islamscy". Czy starsze panie z charakterystycznymi wózkami na zakupy nie wożą w nich przypadkiem trotylu? Idąc z taką do warzywniaka, „nie wiesz, czy przyszła po pomidory czy cię zaj...ać". Uff, chyba już wystarczy.