Polskie dobro narodowe

Z publicystami jest jak z politykami. Bez nich nie idzie żyć. Ktoś musi kształtować opinię publiczną, bo inaczej społeczeństwo rozleci się na drobne kawałki i się nawzajem pozabijamy. Ale byle kto nas przed tym nie uchroni. Potrzebny jest tu sprawdzony mentor.

Publikacja: 15.08.2013 11:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

?Za kogoś takiego możemy z pewnością uznać Jacka Żakowskiego. Publicysta ten od wielu lat wskazuje, co jest dobrem, a co złem. Wyznacza też granicę między zdrowiem a chorobą, i co za tym idzie, między kontaktem z rzeczywistością a paranoją. Dwa lata temu Żakowski w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach „Rzeczpospolitej" mówił: „mentalność polityczna [Jarosława] Kaczyńskiego i jego obozu zbudowana jest na lękowej strukturze osobowości, która powoduje, że wszędzie widzi on zagrożenia, a nie szanse, dostrzega wrogów, a nie partnerów, co prowadzi do nasilenia konfliktów, zamiast do szukania korzyści ze współpracy. (...) Taka osobowość wymaga terapii".

Co za nieszczęście, że Jarosław Kaczyński nie posłuchał rady światłego publicysty, i zamiast poddać się terapii, bezczelnie walczy o władzę. Nic zatem dziwnego, że w poniedziałkowej „Gazecie Wyborczej" Żakowski obwieścił, iż Platforma Obywatelska to „polskie dobro narodowe". Trzeba uczciwie przyznać, że autor w tekście tym krytykuje przewodnią siłę narodu za to, że próbuje się ona utrzymać przy władzy używając nieczystych chwytów. I ostrzega, że na czymś takim można się przejechać.

Niemniej padają doniosłe słowa, które zamykają wszelką dyskusję: „rządy Platformy były lepsze, niż to wynikało z jej programu i z exposé premiera. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa każdy jej realny konkurent przez ostatnie sześć lat narobiłby więcej szkód i zrobiłby mniej dobrego. Dzieje się tak dlatego, że PO jest jedyną partią mającą zdolność do ciągłego uczenia się, weryfikowania poglądów i reagowania na zmiany zachodzące w świecie. Ta zdolność rodzi problemy z elektoratem, ale zwiększa szanse na dobre sprawowanie władzy i daje przewagę nad krytykami oraz konkurentami trzymającymi się doktryn".

Trzeba przyznać, że w tym kontekście Platforma stanowi lustrzane odbicie Jacka Żakowskiego. Bo przecież i on przeszedł ewolucję, z której często czyni się zarzut pod adresem czołowych polityków partii rządzącej (jak chociażby w sporze o OFE). W latach 90. był neoliberalnym entuzjastą planu Balcerowicza. W XXI wieku stał się jednak wrażliwym społecznie lewicowym liberałem pochylającym się nad ofiarami polityki, którą wcześniej uważał za warunek odniesienia przez Polskę sukcesu. Skoro Donald Tusk potrafi być i konserwatywny, i postępowy, to i znany publicysta bywa zniuansowany na tle swoich kolegów, wśród których można wymienić Tomasza Lisa czy Tomasza Wołka. Kiedy oni biją, że aż twarz puchnie, on waży racje.

Jacek Żakowski jest zatem również „polskim dobrem narodowym". Dzięki niemu wiemy, że ewentualna porażka wyborcza PO nie będzie spowodowana licznymi słabościami polityki tego ugrupowania, przykrywanymi od prawie sześciu lat coraz mniej skutecznym piarem. Jeśli dojdzie do katastrofy, to przez mądrość, która „rodzi problemy z elektoratem".

Tak też trzeba będzie interpretować ewentualną odporność poznawczą Polaków na mądrościowe argumenty Żakowskiego. Konsekwencje odczujemy na własnej skórze. Bo trudno się spodziewać po Jarosławie Kaczyńskim tego, że się jednak na terapię, o której była mowa wcześniej, zdecyduje.

Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ważne wnioski po debacie prezydenckiej. Trzaskowski wygrywa, zadyszka Nawrockiego i kompromitacja ekstremum
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Wysoka cena za Grzegorza Brauna
Komentarze
Bogusław Chrabota: Debata prezydencka „Super Expressu” na trupie dziennikarstwa
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Rów północnoatlantycki się pogłębia. Rozstanie z Ameryką