Zwłaszcza gdy dopuścił się złamania przepisów lub przekroczenia uprawnień. Jeśli nie chcemy, by Polska przypominała Białoruś, ta zasada musi obowiązywać zarówno rządzących, jak i byłych rządzących. Ale jeśli Polska nie ma przypominać Ukrainy, z rozliczeń nie powinniśmy robić narzędzia walki politycznej.
Doprawdy trudno uwierzyć, że Platforma Obywatelska potrzebowała aż sześciu lat, żeby zebrać dowody na rzekomo przestępczą działalność ?Jarosława Kaczyńskiego ?i Zbigniewa Ziobry. Jak piszemy dziś w „Rzeczpospolitej", w Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej przesłuchania idą pełną parą i za kilka miesięcy komisja będzie gotowa, by postawić byłego premiera ?i byłego ministra sprawiedliwości przed Trybunałem Stanu.
Czy to wyłącznie zbieg okoliczności, że stanie się to w środku kampanii wyborczej? Że najcięższe działa, jakie można wytoczyć w polityce, używane są akurat wtedy, gdy zbliżają się wybory, które – jak pokazują sondaże – PiS ma szanse wygrać?
I nie chodzi o to, że Kaczyński czy Ziobro mieliby stać ponad prawem. Chodzi tylko o to, by Trybunał Stanu był miejscem rozliczania wykroczeń przeciw praworządności, a nie narzędziem politycznej zemsty.
Nie przypadkiem też zapewne właśnie teraz, gdy sondaże są dla PiS tak łaskawe, pojawiła się propozycja powołania komisji śledczej poświęconej działalności Antoniego Macierewicza. Donald Tusk się jej sprzeciwił. Również ?w sprawie Trybunału Stanu ostateczną decyzję podejmie Tusk. I będzie musiał rozważyć, czy Polsce potrzebne są kolejne igrzyska.