Zwłaszcza wtedy, gdy pod bokiem toczy się cicha wojna, która zaraz może się okazać wojną głośną, z jękami w zrozumiałych słowiańskich językach i trupami. Zresztą agresor nie dzieli włosa na czworo, nie działa ostrożnie, a publiczkę ma żądną imperialnych sukcesów. I na nic nie zamierza czekać, referendum na Krymie organizuje już w niedzielę, a inwazję na wschodnią Ukrainę przy najbliższej okazji.

Dlatego trudno wykrzesać z siebie entuzjazm po wczorajszej konferencji prasowej kanclerz Angeli Merkel i Donalda Tuska. Zwłaszcza że to szefowa niemieckiego rządu jest najważniejszym graczem Zachodu w batalii z wojowniczym Kremlem. Żaden kraj nie przebije Niemiec, zarówno jeżeli chodzi o możliwości presji gospodarczej na Rosję, jak i przekonania Władimira Putina do opamiętania. Swoimi wciąż drożnymi kanałami tajnej dyplomacji z Moskwą Berlin wynegocjował uwolnienie z kolonii karnej Michaiła Chodorkowskiego. Jedynie w militarnym zastraszaniu Niemcy nie są dobre, w tej kwestii trzeba się zdać na Amerykanów.

W zasadzie apele polityków zachodnich o cierpliwość i przedkładanie efektów, które mogą się pojawić za parę lat, nad efektowne gesty, o których za parę lat nikt nie będzie pamiętał, są słuszne.

Tak, najważniejsze jest to, czy za kilka lat Ukraina będzie niezależnym i bezpiecznym państwem oraz czy Europa uniezależni się od Rosji energetycznie. Ale niestety, nie chce się wierzyć, żeby politycy i biznesmeni w swojej wstrzemięźliwości wobec Putina wytrwali dłużej niż kilka miesięcy. Przerabialiśmy to po wojnie w Gruzji w 2008 roku. Szybko zaczęły się przyjacielskie wizyty kremlowskich polityków na Zachodzie, wyścig do rosyjskich surowców, sprzedaż Moskwie supernowoczesnej broni. Pojawił się amerykańsko-rosyjski reset, a nawet pomysły przyjęcia Rosji do NATO.

Nawet jeśli Angela Merkel naprawdę myśli o długofalowym zwycięstwie cywilizacji zachodniej nad Putinem, to ma wielu przeciwników u siebie – od lubiących łatwe ruble przemysłowców po cynicznych polityków. Ale mam nadzieję, że się mylę. Bardzo chcę się mylić. I czekam na tę konferencję za parę lat, kiedy Merkel z Tuskiem ogłoszą tryumf efektywności nad efektownością. Tryumf spokojnej polityki wobec Rosji.