To dzień, w którym mieszkańcom Zachodu powinny spaść łuski z oczu. Jeżeli spadną na dobre, to w oczach powinna zagościć chęć ratowania świata zachodniego, z jego wartościami – szacunkiem dla stabilności, bezpieczeństwa, prawa, demokracji etc.
Na razie jednak nie widać takiej szczerej chęci w oczach przywódców Zachodu, choć z ich ust padły wczoraj słowa potępienia Rosji za agresję na Ukrainę.
Można mieć nadzieję, że do wartości wyznawanych przez Zachód należy spokojne, konsultowane z partnerami dochodzenie do kompromisu. ?I że dzięki temu Kreml zostanie powstrzymany przed zmienianiem granic, wysyłaniem, gdzie zechce, żołnierzy i prowokatorów. A jednocześnie solidarna Europa uniezależni się od kremlowskich gigantów surowcowych.
Można też mieć nadzieję, że za jakiś czas, za kilka miesięcy czy lat, Putin zostanie ukarany za zbójecką działalność poza granicami swojego kraju. I że faktem się stanie to, co słyszymy co chwilę od premierów czy prezydentów ważnych zachodnich państw: Rosja poniesie poważne konsekwencje.
To jest scenariusz pozytywny. Jest jednak i negatywny, oparty na doświadczeniach z przeszłości, zwłaszcza z 2008 r., kiedy rosyjskie wojska wkroczyły na teren Gruzji. Uwiarygadniają go ?i najnowsze wydarzenia. Przecież wszyscy dokładnie wiedzieli, że we wtorek Putin ogłosi przyłączenie Krymu do Rosji i zakpi sobie z Zachodu, ?a mimo to dzień wcześniej szefowie dyplomacji krajów Unii Europejskiej wydusili z siebie skromniutkie sankcje wobec Rosji. Wielu miało jeszcze na oczach łuski z logo Gazpromu lub Russia Today.