Od 2006 r. jednak Federacja Rosyjska zwiększa budżet na obronę, a dodatkowe pieniądze idą nie tylko na wypłaty emerytur i pensji, ale i na zmiany strukturalne oraz nowy sprzęt. ?W 2013 r. Rosja wydała na armię ok. 70 mld dol. W 2016 r. – według założeń – ma to być już 105 mld dol. Nawet jeśli, rosyjskim zwyczajem, spora część tych pieniędzy zostanie sprzeniewierzona, armia dostanie wystarczająco dużo, by zmienić się w groźną siłę. Dla porównania Polska wydaje na wojsko ok. 9 mld dol. i nie planuje zwiększania budżetu obronnego w stosunku do procentu PKB. Rosja – owszem.
Reforma to przekształcenie struktury armii z dywizyjnej w brygadową, czystka niekompetentnych oficerów, zmiany procedur szkolenia oraz uzawodowienie, czyli ograniczenie poboru.
Od lutego 2013 r. w całej Rosji trwają niezapowiedziane ćwiczenia wszystkich rodzajów sił zbrojnych, rzecz bez precedensu po upadku ZSRR. Ich celem jest skrócenie czasu niezbędnego do wejścia oddziałów do walki. Pokazały one, że gotowość bojowa wzrasta, szczególnie w siłach specjalnych, desantowych, lotniczych i rakietowych. Według ustaleń NATO Rosja ma obecnie ?ok. 35 tysięcy dobrze wyszkolonych ?i wyposażonych żołnierzy gotowych wejść do boju w ciągu dwóch do pięciu dni bez przygotowań wstępnych. To bardzo niekorzystna wiadomość, Kreml może bowiem zacząć wojnę bez wskazujących na to oznak.
Zachodni okręg wojskowy przygotowywany na walkę z NATO został w znacznym stopniu uzawodowiony oraz wyposażony w sprzęt nowej generacji, w tym rakiety ofensywne Iskander oraz rakiety do zwalczania celów powietrznych S-400. Wojsko Polskie ciągle nie ma na stanie porównywalnej jakościowo broni. Armia rosyjska cierpi wciąż na wiele mankamentów, ale błędem byłoby lekceważenie skutków wprowadzanych reform. ?Z czasem będzie coraz lepsza
2
Kiedy porównamy te dane z sytuacją w NATO, na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda marnie. Pakt posiada w ramach sił szybkiego reagowania tylko od 15 do 20 tysięcy (docelowo ?25 tysięcy) żołnierzy zdolnych do natychmiastowej akcji. Większość członków sojuszu ścięła budżety obronne, także kosztem modernizacji sprzętu. Amerykanie ograniczyli swój kontyngent lądowy w Europie ledwie do dwóch brygad, państwa europejskie zaś dystansują się od udziału w ewentualnym konflikcie.
Tylko Stany Zjednoczone przebazowały kilkuset spadochroniarzy do Polski i państw bałtyckich; niczego podobnego nie uczynił żaden kraj Starego Kontynentu. Jeśli Europa w ogóle zdecydowałaby się na natychmiastowe przystąpienie do konfliktu, to jedynie wysyłając lotnictwo – kilka krajów już przebazowało po kilka samolotów na wschód – ewentualnie okręty.