Nieliczne imprezy zorganizowano za państwową kasę, a świętowali głównie dziennikarze i oficjele. Najwyraźniej większość Polaków nie uważa, że to dla nich ważna data. Tak jak jest nią, mimo wszystkich fatalnych wydarzeń ostatnich lat, 11 listopada. Mimo że to święto przypadam w najpaskudniejszym okresie roku tysiące ludzi idą tego dnia w różnych marszach i uczestniczą w imprezach. Takich choćby jak harcerski piknik, na którym bywam z rodziną. I nikt nikogo nie musi namawiać, tak jak przy okazji 4 czerwca, przekonując że powinien być wdzięczny i szczęśliwy za to co się stało.

11 listopada Polacy sami się organizują. Tak jak Amerykanie na 4 lipca czy Francuzi w rocznicę wybuchu rewolucji. Dlaczego nie 4 czerwca? Nikt przecież nie zaprzeczy, że, jak słusznie zauważyła publicystka „Rz” (kiedyś znana aktorka, dziś z powodu poglądów, rzadko pojawiająca się gdziekolwiek), skończył się wtedy w Polsce komunizm. Swoją drogą ciekawe, dlaczego gest Joanny Szczepkowskiej nie został odnotowany przez jury plebiscytu „Gazety Wyborczej” i TVN „Ludzie Wolności”? Nie ma chyba bardziej wyrazistego symbolu tego, co się w 1989 roku wydarzyło.

Rzadko się zgadzam z komentatorami z kręgu „Krytyki Politycznej”, ale to właśnie Maciej Gdula najtrafniej ujął istotę problemu, nazywając 4 czerwca świętem establishmentu. To ludzie, którzy się wtedy dogadali, zarówno ci z PZPR jak i z „Solidarności”, mają powody świętować. Są prawdziwymi beneficjentami tamtego czasu, bo wciąż są blisko władzy.

Reszta, owszem na przemianach skorzystała, ale najwyraźniej nie wiąże tego z wyborami 4 czerwca. Zapewne dlatego, że w 1989, ówczesna opozycja, zniechęcała, wymęczonych kryzysem ludzi, do świętowania. Bo przecież mogli dać wyraz swoim prawdziwym uczuciom do komunistów, a tego kontrakt nie przewidywał. To teraz niech się bawią sami – myśli sobie zapewne milcząca większość, pamiętająca tamte czasy. I 4 czerwca traktuje jako jeszcze jedną oficjałkę. A młode pokolenie nawet nie wie, o co chodzi. 25. rocznicę wyborów 1989 roku zapamiętają z powodu korków w Warszawie, związanych z przyjazdem Baracka Obamy.