W ten sposób premier nadal usiłuje nas przekonywać, że treść rozmów nagranych w restauracji „Sowa i przyjaciele" nie ma większego znaczenia. Że problemem jest sam fakt nagrywania rozmów wysokich urzędników i ujawnienia ich przez media. Szef rządu zdaje się mówić, że Sienkiewicz pozostanie na stanowisku, jeśli jego służby schwytają podsłuchujących, nie drażniąc przy tym dziennikarzy.
Tusk przy okazji udaje dziś pierwszego naiwnego, bo nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy, że działania ABW w redakcji „Wprost" nie były uzgadniane z MSW, a może też z samym premierem. Ich przebieg świadczy o skrajnej głupocie ludzi, którzy akcję organizowali i koordynowali – w tym, rzecz jasna, o Sienkiewiczu.Ale nie to powinno być głównym powodem odwołania ministra.
Szanowny Panie Premierze, powinien Pan w końcu zdać sobie sprawę, że (niezależnie od ich osobistych intencji) ludzie, którzy podsłuchiwali Sienkiewicza, Belkę, Cytryckiego i innych – pożal się Boże – wysokich funkcjonariuszy III RP, wykonali bardzo dobrą robotę dla dobra wspólnego. Nawet jeśli byli to „ruscy agenci", to ich działalność jest korzystna dla demokracji w Polsce. Bo pokazali Polakom, że motywacją działania najwyższych urzędników państwa nie jest dobro owego państwa, ale utrzymanie władzy przez rządzącą obecnie partię za wszelką cenę, nawet jeśli trzeba będzie nagiąć lub złamać przepisy konstytucji. I dlatego odpowiedź na pytanie, kto nagrywał ministrów i prezesów ma znaczenie marginalne, a zajmowanie się dziś tą kwestią ma na celu wyłącznie odwracanie uwagi od kwestii najważniejszych.
Jeśli premier powinien natychmiast odwołać Sienkiewicza, to nie dlatego, że jest skrajnie nieudolny, ale dlatego, że przygotowywał grunt do łamania ustawy zasadniczej. Nie ma znaczenia, dlaczego podsłuchiwano ministrów i prezesów. Znaczenie ma to, że ci wysocy urzędnicy planowali działania przeciw porządkowi konstytucyjnemu w Polsce.
Nie odwołując szefa resortu spraw wewnętrznych, nie piętnując tego, że jego bliski współpracownik targował się z szefem NBP o zmianę ustawy oraz o skład rządu, premier pośrednio potwierdza, że Sienkiewicz działał na jego polecenie. Donald Tusk sam stawia się w roli uczestnika spisku mającego na celu zamach na konstytucję. Już samo takie – przyznajmy, uzasadnione - podejrzenie powinno powodować, że szef rządu dla dobra państwa powinien natychmiast podać się do dymisji.