Szybkie, zdecydowane i surowe – tak w trzech słowach można podsumować działania jakie podjął Watykan odnośnie do byłego nuncjusza apostolskiego na Dominikanie. Szybkie, bo całą sprawę zbadano zaledwie w ciągu ośmiu miesięcy, co jak na standardy watykańskie jest rekordem. Zdecydowane, bo nikt nie usiłował w tej materii niczego ukrywać. Surowe, bo kara wymierzona arcybiskupowi jest najsurowszą przewidzianą kościelnym prawem. Nie ma jednak wątpliwości, że będzie ciąg dalszy. Po ostatecznym uprawomocnieniu się decyzji Wesołowski może stanąć przed sądem, który może go skazać nawet na 20 lat więzienia.

Decyzja papieża Franciszka ma bardzo ważne znaczenie. Pokazuje bowiem, że jest on zdeterminowany do tego, by oczyścić Kościół z pedofilów. Pokazuje też, że nie jest człowiekiem, który rzuca słowa na wiatr. Już na początku pontyfikatu stwierdził bowiem, że bez względu na osobę, stanowisko i godności w sprawach pedofilii będzie działał jasno i zdecydowanie. I to robi.

Warto przypomnieć, że proces „czyszczenia" Kościoła nie zaczął się dziś. Już Jan Paweł II mówił, że w szeregach duchowieństwa nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdzą dzieci. Z podobną determinacją podchodził do tego tematu również Benedykt XVI. Dość wspomnieć, że abp Wesołowski nie jest pierwszym wydalonym ze stanu kapłańskiego za przestępstwa pedofilii. W 2012 roku taka kara spotkała także kanadyjskiego biskupa Raymonda Lahey'a, któremu udowodniono posiadanie pornografii dziecięcej. A wedle oficjalnej statystyki Watykanu, którą ujawniono kilka tygodni temu, w ciągu minionych 10 lat za pedofilię wyrzucono z kapłaństwa w sumie 842 księży pedofilów, a ponad 2,5 tys. obłożono mniejszymi sankcjami.

Problem jest. I cieszy to, że Kościół go nie ukrywa. Dotyczy to także Kościoła w Polsce, który od kilku miesięcy robi w tej sprawie zdecydowane kroki do przodu. Przyjął m.in. procedury postępowania z księżmi oskarżanymi o czyny pedofilskie i zaczął budować ogromną sieć ośrodków prewencji i pomocy ofiarom. Popełnił po drodze kilka błędów, ale kto ich nie popełnia? Można się oczywiście spierać o niuanse, wypłacanie odszkodowań, itp. Nie można jednak ignorować faktu, że proces oczyszczenia się zaczął i postępuje. I bardzo dobrze, że za słowami "zero tolerancji" idą czyny.