Reklama

Boże igrzysko, ludzkie pośmiewisko

Czego uczy dzień 17 września? O czym nam mówi? Co wynika zeń ważnego nie dla historii, ale dla nas – żyjących dzisiaj?

Publikacja: 17.09.2015 22:48

Jerzy Surdykowski

Jerzy Surdykowski

Foto: Archiwum

Opowieść o samotnym kraju wciśniętym pomiędzy dwu wrogów, zbyt słabym, by przeciwstawić się któremukolwiek z nich, więc skoro nie potrafi obronić ani granic, ani niepodległości, pozostawało tylko ocalenie honoru. Przykład – a wiele jest podobnych w dziejach – jak wbić nóż w plecy sąsiada; zawsze ugodzony jest słaby w chwili swego upadku, nigdy silny. I zawsze podstępnie. Zapis zdrady sojuszników, którzy nie mieli ochoty zbytnio się narażać, skoro Polska nie potrafiła utrzymać obrony dostatecznie długo ani skutecznie. Pretensja do świata, bo powinien wynagrodzić nasze cierpienie, a przynajmniej celebrować wraz z nami daremne męczeństwo Chrystusa Narodów.

„Boże igrzysko" – jak dużo wcześniej napisał Norwid, a powtórzył za nim Norman Davies w tytule swej głośnej książki. Nie nasza przecież wina, że bytujemy jako państwo na skrzyżowaniu europejskich szlaków, którymi przetaczają się nie tylko kupieckie karawany, ale i gąsienice pancernych dywizji.

Ale co z tego na dzisiaj? Nie dla historyków, którzy spierają się, czy zdrady dokonano na tajnym czy półjawnym spotkaniu aliantów. Nie dla moralistów, którzy daremnie wołają o etykę w stosunkach międzynarodowych. Nie dla celebransów kolejnych rocznic przegranych bitew i ich telewizyjnego wizerunku, który powinien przydać się w kolejnych wyborach. Tylko o to warto pytać, co może być użyteczne w kształtowaniu jutra. Tylko wtedy historia – nawet gorzka jak piołun – może okazać się nauczycielką życia.

Przede wszystkim nie być samotnym. Ale jak, skoro przez „Boże igrzysko" przewalają się dwie znacznie potężniejsze od nas siły? Znaleźć sojusznika gdzieś dalej? No i jak sprawić, by zechciał stanąć w naszej obronie, by skłoniły go do tego własne żywotne interesy?

Do czego doprowadziła wtedy wiara w sojuszniczą interwencję Anglii i Francji, dobrze wiemy. Dziś niektórzy liczą na to, że w razie potrzeby wezmą nas pod skrzydła Stany Zjednoczone, bo Kościuszko i Pułaski, bo Polonia, bo wolność i tak dalej... Trzeba – według nich – tylko zacieśnić transoceaniczne stosunki. Niestety, USA mają tu jeszcze mniej interesów niż nasi alianci w 1939 roku. Inni powiadają, że trzeba budować sojusz mniejszych państw od Bałtyku po Adriatyk; niestety, związek biedaków nie czyni mocarstwa, zresztą większość z nich nie ma ochoty na polskie przywództwo.

Reklama
Reklama

Nie istnieje więc inny wybór jak Wschód albo Zachód. Iść w kierunku wschodnim po doświadczeniach komunizmu, iść z Putinem? Wolne żarty. A jeśli Zachód, to Niemcy. Wciąż pamiętamy: „jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem".

Jeszcze do niedawna pocieszaliśmy się, że Zachód to nie Berlin, ale Bruksela. Dziś widać, jak Unia trzeszczy i w rozchwianej Brukseli właśnie Berlin ma najwięcej do powiedzenia. Oto gigantyczne wyzwanie dla polskiej polityki zagranicznej: jak stać się niezbywalną częścią Zachodu, nie będąc berlińskim pachołkiem, ale bliskim sojusznikiem Niemiec?

Grać trudno, przegrać łatwo. Przegranych świat nie szanuje. Wtedy będzie jak w tytule.

Opowieść o samotnym kraju wciśniętym pomiędzy dwu wrogów, zbyt słabym, by przeciwstawić się któremukolwiek z nich, więc skoro nie potrafi obronić ani granic, ani niepodległości, pozostawało tylko ocalenie honoru. Przykład – a wiele jest podobnych w dziejach – jak wbić nóż w plecy sąsiada; zawsze ugodzony jest słaby w chwili swego upadku, nigdy silny. I zawsze podstępnie. Zapis zdrady sojuszników, którzy nie mieli ochoty zbytnio się narażać, skoro Polska nie potrafiła utrzymać obrony dostatecznie długo ani skutecznie. Pretensja do świata, bo powinien wynagrodzić nasze cierpienie, a przynajmniej celebrować wraz z nami daremne męczeństwo Chrystusa Narodów.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Błazeństwa Andrzeja Dudy czy TVP Info?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Starcie PiS i Konfederacji to polityczny teatr. Każdy gra swoją rolę
Komentarze
Hołownia liderem rankingu nieufności. W polityce jest coś gorszego niż śmieszność
Komentarze
Egzaminacyjna fuszerka za 105 mln zł decyduje o przyszłości młodych ludzi
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Dziwny jest ten świat. Wszystko blednie wobec tego, co się dzieje w Gazie
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama