Artur Bartkiewicz: Wybory prezydenckie w Polsce, czyli wybieramy, kogo nie wybierać

Na pięć dni przed II turą wyborów prezydenckich wybór między Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim coraz bardziej jawi się jako antywybór. Wyborcy dowiadują się przede wszystkim, kogo (i dlaczego) mają nie wybierać.

Publikacja: 28.05.2025 11:46

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki

Foto: PAP, Paweł Supernak

Już przed I turą wyborów prezydenckich obu faworytom brakowało pozytywnego przekazu. Za żadnym z nich nie stała jakaś wielka wizja czy nawet jedna idea mająca przyświecać przyszłej prezydenturze Trzaskowskiego lub Nawrockiego. Nawrocki przedstawił wprawdzie 21-punktowy program wyborczy, ale żaden z jego postulatów nie przebił się do opinii publicznej. Trzaskowski zdołał zaistnieć tylko z jednym postulatem – ograniczeniem świadczenia 800+ dla Ukraińców, którzy przebywają w Polsce, ale nie podejmują pracy. To mało jak na najdłuższą chyba kampanię prezydencką w historii III RP.

Karol Nawrocki argumentem za wyborem Rafała Trzaskowskiego, Rafał Trzaskowski argumentem za wyborem Karola Nawrockiego

O ile jednak do końca nie dowiadujemy się, dlaczego mamy wybrać na prezydenta Nawrockiego lub Trzaskowskiego, o tyle wiemy bardzo wiele o tym, dlaczego mamy ich nie wybierać. Kampania Nawrockiego kręci się nieustannie wokół tego, że jego rywal jest wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, w związku z czym jego wybór na prezydenta będzie oznaczał wszechwładzę obecnego szefa rządu. Ostrzeżenia o „domknięciu systemu” i pozbawionym kontroli rządzie (swoją drogą to ciekawy argument, biorąc pod uwagę, że PiS przez osiem lat rządził z prezydentem wywodzącym się ze swojego obozu i wtedy nie odczuwał potrzeby prezydenckiej kontroli) wracają w kampanii Nawrockiego jak bumerang. Podobnie jak sugestie, że Trzaskowski i obecny rząd otworzą szeroko granice Polski dla imigrantów, zerwą sojusz z USA i podporządkują interesy Polski Brukseli i Berlinowi (w dowolnej kolejności). Wyborca Nawrockiego wie więc wiele o tym, dlaczego ma nie wybrać Trzaskowskiego – i to mu musi wystarczyć.

Czytaj więcej

Sondaż: Jak zagłosują wyborcy Sławomira Mentzena? Zdecydowana większość już wie

Z drugiej strony wyborca kandydata KO również dowiaduje się przede wszystkim o tym, jak fatalnym wyborem dla Polski będzie Nawrocki. W ostatnich dniach kampanii w zasadzie jedyny przekaz, jaki płynie ze strony partii rządzącej i premiera Donalda Tuska, brzmi: byłoby wstyd, gdybyśmy mieli takiego prezydenta. Chodzi rzecz jasna o całą gamę niejasnych spraw związanych z przeszłością prezesa IPN: od sprawy pozyskania kawalerki Jerzego Ż., przez udział w ustawce pseudokibiców, nieodpartą potrzebę zażycia snusa w czasie debaty, po ostatnie doniesienia na temat kulis pracy Nawrockiego w sopockim Grand Hotelu. Trudno nie odnieść wrażenia, że Trzaskowskiego mamy wybrać głównie dlatego, że nie jest Nawrockim.

1 czerwca do urn pójdziemy z wiedzą przede wszystkim o tym, kogo nie wybierać

Reklama
Reklama

Wybory prezydenckie: Znów nie wybieramy większego dobra

Kiedy Rafał Trzaskowski w czasie rozmowy ze Sławomirem Mentzenem został zapytany przez byłego kandydata Konfederacji, co właściwie zmieni jego wybór na prezydenta, potrafił przypomnieć sobie, że umożliwi to m.in. reformę wymiaru sprawiedliwości, który obecnie jest całkowicie rozregulowany po reformach PiS i próbach odwracania ich – przy sprzeciwie prezydenta Andrzeja Dudy – przez obecną koalicję rządzącą. Mówił też np. o walce z wykluczeniem komunikacyjnym – ważnym postulacie, o którym jednak na co dzień w kampanii cicho. Karol Nawrocki też mógłby przecież zaprezentować nam pozytywną agendę – stawiając np. mocniej na potrzebę realizacji lubianych przez PiS wielkich inwestycji, takich jak CPK.

Czytaj więcej

Trzaskowski czy Nawrocki. Ilu wyborców wyklucza zagłosowanie na jednego z kandydatów

Joanna Senyszyn mówiła, że startuje w kampanii prezydenckiej, aby Polacy nie musieli wybierać mniejszego zła, tylko większe dobro. Niestety, faworyci wyborów nie wzięli sobie tego do serca, więc 1 czerwca do urn pójdziemy z wiedzą przede wszystkim o tym, kogo nie wybierać.

Już przed I turą wyborów prezydenckich obu faworytom brakowało pozytywnego przekazu. Za żadnym z nich nie stała jakaś wielka wizja czy nawet jedna idea mająca przyświecać przyszłej prezydenturze Trzaskowskiego lub Nawrockiego. Nawrocki przedstawił wprawdzie 21-punktowy program wyborczy, ale żaden z jego postulatów nie przebił się do opinii publicznej. Trzaskowski zdołał zaistnieć tylko z jednym postulatem – ograniczeniem świadczenia 800+ dla Ukraińców, którzy przebywają w Polsce, ale nie podejmują pracy. To mało jak na najdłuższą chyba kampanię prezydencką w historii III RP.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama