Artur Bartkiewicz: Dlaczego Sławomir Mentzen poszedł na piwo z Rafałem Trzaskowskim?

Sławomir Mentzen w bardzo sprawny sposób zdyskontował sukces odniesiony w I turze wyborów prezydenckich, koncentrując na sobie uwagę przed II turą, chociaż sam w niej nie uczestniczy. Postanowił też nie wpychać Konfederacji w pułapkę, jaką byłaby dla niej bezalternatywność koalicji z PiS.

Publikacja: 25.05.2025 11:45

Rafał Trzaskowski

Rafał Trzaskowski

Foto: PAP, Tytus Żmijewski

Mentzen wobec nowej sytuacji na scenie politycznej, jaka ukształtowała się po I turze wyborów prezydenckich, zachowuje się inaczej niż drugi z liderów Konfederacji, Krzysztof Bosak. Bosak wyraźnie stawia na PiS deklarując niemal wprost, że w II turze poprze Karola Nawrockiego (choć przedstawia to bardziej jako głosowanie przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu niż za kandydatem popieranym przez PiS). Sławomir Mentzen stara się utrzymywać równy dystans wobec obu kandydatów, a jednocześnie wykorzystuje osiągnięty w wyborach wynik i pokazuje, że Konfederacja z takim potencjałem może być nowym rozgrywającym na scenie politycznej, mimo tego, że nie jest głównym aktorem. Nawrocki i Trzaskowski musieli stawić się u niego w Toruniu, musieli pomóc w wypromowaniu kanału lidera Nowej Nadziei na YouTube, musieli wreszcie tłumaczyć się z różnych aspektów polityki swoich obozów, co w przypadku Karola Nawrockiego skończyło się wręcz przyznaniem, że w niemal wszystkich kwestiach rację miała Konfederacja.

Karol Nawrocki zobowiązał się do realizowania programu Konfederacji. Dlaczego Sławomir Mentzen poszedł na piwo z Rafałem Trzaskowskim?

Trzaskowski był u Mentzena bardziej asertywny – co było zrozumiałe, bo jego baza wyborcza opiera się w większości na wyborcach lewicowych, liberalnych i centrowych, ale i on był zmuszony korygować parę razy kurs w prawo – przede wszystkim w kwestii sprzeciwu wobec podwyżek podatków czy zatrzymania dalszej integracji UE. Niewątpliwie – biorąc pod uwagę protokół rozbieżności między Trzaskowskim a Mentzenem liderowi Nowej Nadziei bliżej politycznie do Karola Nawrockiego, który de facto zobowiązał się do realizowania programu swojego rywala w wyborach prezydenckich. Dlaczego więc Mentzen poszedł na piwo z Trzaskowskim, a nie z Nawrockim?

Czytaj więcej

Mentzen triumfuje: „To mój największy sukces". A jednak Trzaskowski go zdominował

Mentzen publicznie odpowiada, że poszedłby na piwo również z kandydatem popieranym przez PiS, ale ten go nie zaprosił. Nie zmienia to faktu, że zaproszenia od Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego nie musiał przyjmować. Zrobił to jednak – a jest już zbyt doświadczonym politykiem, by nie rozumieć, że jest to decyzja o politycznym znaczeniu. Dlaczego się na to zdecydował?

Wydaje się, że Mentzen zrobił to, aby zasygnalizować, że Konfederacja ma – w perspektywie wyborów z 2027 roku – szerszą przestrzeń do działania niż bycie formacją skazaną na koalicję z PiS. Oczywiście PiS wydaje się dziś naturalnym koalicjantem dla formacji Bosaka i Mentzena. Ale po pierwsze: dwa lata to w polskiej polityce bardzo długi okres i dziś nie sposób przewidzieć czy PiS z Konfederacją będą dysponować bezwzględną większością po wyborach w 2027 roku. A po drugie: bycie skazanym na jednego koalicjanta odbiera część argumentów w negocjacjach koalicyjnych. Dużo łatwiej jest licytować wysoko, gdy ma się alternatywę niż wtedy, gdy przyszły koalicjant wie, że jeśli negocjujący nie dogada się z nim, to po prostu nie będzie rządził. Dziś koalicja KO z Konfederacją wydaje się dość mało prawdopodobna, ale nie jest niemożliwa – zwłaszcza jeśli chodzi o tematy gospodarcze.

Dlaczego zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego nie musi być nieszczęściem dla Konfederacji?

Wreszcie – last but not least - z perspektywy Konfederacji wygrana Rafała Trzaskowskiego w wyborach wcale nie będzie wielkim nieszczęściem. Osłabi ona bowiem PiS, głównego rywala Konfederacji w walce o prymat na prawicy, może doprowadzić do bolesnych rozliczeń i wstrząsów w partii Jarosława Kaczyńskiego, na czym formacja Mentzena może skorzystać tak, jak korzysta się w chińskim przysłowiu mówiącym o spokojnym siedzeniu na brzegu i czekaniu, aż spłynie nią ciało przeciwnika.   

Mentzen wobec nowej sytuacji na scenie politycznej, jaka ukształtowała się po I turze wyborów prezydenckich, zachowuje się inaczej niż drugi z liderów Konfederacji, Krzysztof Bosak. Bosak wyraźnie stawia na PiS deklarując niemal wprost, że w II turze poprze Karola Nawrockiego (choć przedstawia to bardziej jako głosowanie przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu niż za kandydatem popieranym przez PiS). Sławomir Mentzen stara się utrzymywać równy dystans wobec obu kandydatów, a jednocześnie wykorzystuje osiągnięty w wyborach wynik i pokazuje, że Konfederacja z takim potencjałem może być nowym rozgrywającym na scenie politycznej, mimo tego, że nie jest głównym aktorem. Nawrocki i Trzaskowski musieli stawić się u niego w Toruniu, musieli pomóc w wypromowaniu kanału lidera Nowej Nadziei na YouTube, musieli wreszcie tłumaczyć się z różnych aspektów polityki swoich obozów, co w przypadku Karola Nawrockiego skończyło się wręcz przyznaniem, że w niemal wszystkich kwestiach rację miała Konfederacja.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Karol Nawrocki pod presją. Co zmienił tydzień kampanii przed drugą turą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Kordon sanitarny wokół Brauna. We Francji czy Niemczech Nawrocki by nie wygrał
Komentarze
Michał Płociński: Rafał Trzaskowski wypadł u Sławomira Mentzena lepiej niż Karol Nawrocki. Bo był sobą
Komentarze
Mentzen triumfuje: „To mój największy sukces". A jednak Trzaskowski go zdominował
Komentarze
Michał Kolanko: Debata TVP bez nokautu. Sztaby kandydatów liczą swoje punkty