Reklama

Starcie pospolite, a nawet trochę wstydliwe

To była słaba, bardzo przyziemna, a zarazem mało konkretna debata. Nie da się na jej podstawie wyobrazić sobie rządów jednej z dwóch głównych partii. Konstrukcja spotkania nie dawała dużego pola do przedstawiania całych programów. Ale obie panie nie chciały mówić ani o generalnych sprawach, ani o szczegółach. Telewidzowie wysłuchali ogólników i haseł wyborczych.

Publikacja: 20.10.2015 00:12

Starcie pospolite, a nawet trochę wstydliwe

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Liderka rządzącej partii nie chciała rozmawiać o błędach rządów Platformy, a kandydatka na premiera z ramienia PiS niezwykle enigmatycznie mówiła o programie gospodarczym swojego ugrupowania.

Tak jak przed debatą, tak i po niej, ciągle nie wiemy wszystkiego o planach wyborczych obu partii. Beata Szydło na wszystkie problemy miała przygotowane programy, ale nie prezentowała, jakie działania na nie się składają. Z kolei premier Kopacz zachwalała swój prosty podatek, nie informując, że jej partia utajniła sposób jego obliczania.

Z gospodarczego punktu widzenia sukcesem był fakt, że w debacie Beata Szydło nie obiecywała obniżenia wieku emerytalnego. Z wielkich kosztownych obietnic PiS przypomniano jedynie dodatek 500 zł na każde dziecko.

Najbardziej żenującą chwilą debaty był moment, gdy obie debatujące panie nie umiały nic powiedzieć na pytanie dziennikarza o wielkie światowe tendencje w polityce i gospodarce i ich wpływ na Polskę. W czasach, kiedy Chiny, główny motor światowej gospodarki, dostają zadyszki, grożąc światowym kryzysem, nieświadomość tego ryzyka jest poważną słabością potencjalnych przywódców państwa.

Smutny był też moment, gdy obie panie nie zrozumiały lub nie chciały zrozumieć pytania o stosunek do pomysłu unijnego podatku na sfinansowanie pobytu imigrantów.

Reklama
Reklama

Mimo to dobrze, że debata się odbyła. Mimo wszystko próbowano w niej poruszyć najważniejsze dla Polski tematy. Gospodarka zabrała chyba nawet większość czasu. A w czasach, gdy dominują sprawy ideologiczne i społeczne, już był znaczący sukces. Myślę, że po tej debacie telewidzowie nie zmienili swoich poglądów politycznych.

Oczywiście szkoda, że panie nie wyszły poza ogólniki, ale to chyba już tylko znak czasu.

Liderka rządzącej partii nie chciała rozmawiać o błędach rządów Platformy, a kandydatka na premiera z ramienia PiS niezwykle enigmatycznie mówiła o programie gospodarczym swojego ugrupowania.

Tak jak przed debatą, tak i po niej, ciągle nie wiemy wszystkiego o planach wyborczych obu partii. Beata Szydło na wszystkie problemy miała przygotowane programy, ale nie prezentowała, jakie działania na nie się składają. Z kolei premier Kopacz zachwalała swój prosty podatek, nie informując, że jej partia utajniła sposób jego obliczania.

Reklama
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Minister Wang Yi w Warszawie. Nie jest to najlepszy adresat apeli, by Chiny wpłynęły na Putina
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Niemiecka broń zamiast reparacji. Nie tędy droga do pojednania
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Kiedy żądanie reparacji od Niemiec staje się sprzeczne z polską racją stanu?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Najnowsze wiadomości z pola walki z AfD
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Czy zamknięta granica otrzeźwi Aleksandra Łukaszenkę? Niekoniecznie
Reklama
Reklama