Nic nie usprawiedliwia Zbigniewa Ziobry, który szydzi z wymiaru sprawiedliwości i zamiast na komisję śledczą idzie do studia Telewizji Republika, by udzielić na żywo wywiadu, akurat wtedy, gdy bezradni policjanci szukają go w należącym do niego domu pod Warszawą. Ale też nic nie usprawiedliwia komisji śledczej, która – wiedząc, że właśnie policja dowozi Ziobrę na jej posiedzenie – przyspiesza zakończenie obrad, by go jednak nie przesłuchać. I wnioskuje za to o 30 dni kary aresztu – Ziobro dotarł do Sejmu w istocie dwadzieścia minut później niż wskazano w wezwaniu. A więc komisja pokazała, że nie chodzi jej o wysłuchanie byłego ministra sprawiedliwości, ale o polityczną awanturę.