Liberalizm Konfederacji kontra socjal od PiS
I tu cały na biało wchodzi Sławomir Mentzen, mówiąc wprost to, co miliony Polaków i tak już bardzo dobrze wiedzą, tylko może nikt im tego jeszcze tak zrozumiale nie opowiedział: państwo wam głównie szkodzi, sami poradzicie sobie lepiej; gdyby nie te pity, zusy, vaty i akcyzy, każda rodzina mogłaby kupić sobie po dwa samochody, każdą byłoby stać na dom z ogródkiem i grilla ze szwagrem co weekend. Bo co wam tak właściwie daje za te wysokie podatki państwo? Taka służba zdrowia przecież kompletnie nie działa. Nauczyciele, opłacani z waszych pieniędzy, to głównie strajkują, choć mają po dwa miesiące wakacji. A na drogach coraz większe korki, bo politycy są zakładnikami lewackich aktywistów... Lepiej poradzicie sobie sami, mając więcej pieniędzy w portfelach.
Jaka jest więc propozycja Sławomira Mentzena? Na przykład bon zdrowotny o wartości 4340 zł rocznie. Skoro w publicznych placówkach i tak nie da się na żadną wizytę czy zabieg umówić, to idźcie prywatnie. I PiS generalnie miało podobny pomysł na „naprawę” sytuacji, tylko jego prywatyzacja służby zdrowia za pomocą pieniędzy z programu 500+ była jeszcze ukryta, to znaczy: nie została opowiedziana wyborcom wprost.
Konfederacja robi więc właściwie to samo, tylko nie boi się potraktować tej opowieści jako wyborczego atutu. Jakby rozumiejąc, że socjal od PiS już spełnił swoją rolę, Polacy odzyskali poczucie godności i teraz czas opowiedzieć im na nowo Polskę, w której każdy samemu będzie załatwiać swoje sprawy. Bo co do zasady – wyborcy już taki układ zaakceptowali, teraz chcą tylko więcej pieniędzy w swoich rękach, bo w końcu państwo niczego im nie załatwi.
Jak i komu Jarosław Kaczyński próbuje obrzydzić Mentzena
I teraz prezes PiS, który sam tę narrację narzucił, próbuje wyjaśnić wyborcom, dlaczego z tymi pieniędzmi do ręki to nie zawsze wszystko wygląda kolorowo. „Ich program to doprowadzenie was do nędzy, ich program to cztery tysiące kilkaset złotych dla każdego w bonie na leczenie. Jak się może wtedy leczyć człowiek chory na nowotwór? Ciężko, poważnie chory na serce czy jakąkolwiek inną poważną chorobę” – pytał Jarosław Kaczyński w Stawiskach. I konkretnie tłumaczył, na czym polega problem, bo „nawet jeden dzień takiego leczenia więcej kosztuje” niż owe 4340 zł z bonu zdrowotnego Konfederacji.
Chodzi więc o to, by na haczyk Konfederacji nie dali się złapać seniorzy, bo to ich najłatwiej przestraszyć liberalną wizją społeczeństwa
Czyli teraz prezes PiS musi przekonywać, że potrzebne są jednak silne instytucje, solidarność społeczna, wysokie składki. I wszystko po to, by tylko nie dopuścić do odpływu wyborców do partii ulepszającej jego własną opowieść o Polsce. Równie ciekawe jest, komu Jarosław Kaczyński próbuje obrzydzić Konfederację. Bo przecież opis „chory na serce” nie trafi do przeciętnego wyborcy Sławomira Mentzena, który z racji wieku takimi problemami nie będzie musiał się martwić jeszcze przez dobre 30 lat. Prezes PiS mówi językiem trafiającym do starszego elektoratu – i podkreśla bardzo wprost: „To są pomysły szaleńców, dzieciaków. Tylko dzieci mogą uwierzyć w taki program”. Chodzi więc o to, by na haczyk Konfederacji nie dali się złapać seniorzy, bo to ich najłatwiej przestraszyć liberalną wizją społeczeństwa, w którym każdemu będzie dane według jego siły a nie potrzeb.