Artur Bartkiewicz: Czy KORWiN może przetrwać bez Korwina

Janusz Korwin-Mikke ustąpił ze stanowiska prezesa partii, w której nazwie chytrze się ukrył. Ale czy środowisko to ma szansę istnieć bez swojego charyzmatycznego i toksycznego zarazem lidera?

Publikacja: 15.10.2022 15:09

Janusz Korwin-Mikke i Sławomir Metnzen - odchodzący i nowy prezes partii KORWiN

Janusz Korwin-Mikke i Sławomir Metnzen - odchodzący i nowy prezes partii KORWiN

Foto: PAP/Albert Zawada

Czytaj więcej

Sławomir Mentzen nowym prezesem partii KORWiN

Janusz Korwin-Mikke ma już pewne doświadczenie w odchodzeniu z fotela prezesa partii – kilka razy już to robił. Tak było w UPR, którą kierował w latach 1990-1997 i 1999-2002. Tak było w Platformie Janusza Korwin-Mikkego/Kongresie Nowej Prawicy, na czele której stał w latach 2011-2015. I za każdym razem, gdy porzucał jakieś środowisko, zabierał ze sobą większość poparcia dla danego ugrupowania, przenosząc je na kolejną formację, na czele której stawał.

Dzisiejsze przekazanie pałeczki Sławomirowi Mentzenowi ma charakter pokojowy – Korwin-Mikke nie rozstaje się z partią KORWiN (poza członkami i sympatykami raczej niewielu wyborców wie, że to skrót od nazwy Konfederacja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja). Tym razem, z racji wieku (27 października skończy 80 lat), robi po prostu miejsce młodszym. Pytanie jednak, jak długo wytrzyma w drugim szeregu – niegdyś w UPR też robił miejsce młodszym politykom, co w końcu zakończyło się rozwodem z partią w atmosferze kłótni i utworzeniem nowego ugrupowania. Dziś UPR istnieje gdzieś na marginesie sceny politycznej, a nazwę kojarzą tylko najwięksi koneserzy polskiej polityki.

Czytaj więcej

Sławomir Mentzen: Nowe wcielenie Korwina

Problem, jaki środowisko konserwatywno-liberalne i libertariańskie ma z Korwin-Mikkem polega na tym, że swoją charyzmą i niewątpliwą erudycją potrafi zdominować każdego potencjalnego nowego lidera, a jednocześnie swoimi ekscentrycznymi, a często szokującymi poglądami skutecznie ogranicza przestrzeń, jaką jego formacja może zajmować na scenie politycznej. Każdy, kto obserwuje kolejne partie, w których Korwin-Mikke odgrywa wiodącą rolę, zna pojęcie tzw. protokołu 1 proc. – czyli sytuacji, gdy poparcie dla ugrupowania, w związku z jego postulatami gospodarczymi (niskie podatki, ograniczenie interwencjonizmu państwowego) zaczyna rosnąć, a Janusz Korwin-Mikke rusza przekonywać, że np. nie ma dowodu na to, by Adolf Hitler wiedział o Holokauście albo że należy godzić się z tym, by „20 czy 50 dzieci więcej padło ofiarą pedofilów”, aby „reszta traktowała dorosłych ufnie i żyła normalnie, bez wpajanego strachu przed pedofilami”.

Przez lata Korwin-Mikke był zresztą symbolem nieskuteczności w polityce – po krótkiej przygodzie z Sejmem w latach 1991-1993 przez następne 26 (!) lat bezskutecznie starał się wrócić do parlamentu, w wolnych chwilach ponosząc kolejne klęski w wyborach prezydenckich. Dopiero szerszy alians z narodowcami i środowiskiem Grzegorza Brauna sprawił, że Korwin-Mikkego oglądamy dziś w Sejmie. Tylko co Korwin-Mikke osiągnął w parlamencie po 2019 r.? Po raz kolejny podzielił swoje środowisko serią wpisów na temat wojny Rosji z Ukrainą, w których przekonuje, że za zbrodnią w Buczy stoi ukraińskie SBU oraz ostrzega, że Ukraina po wygraniu z Rosją może napaść na Polskę. W efekcie z partii KORWiN odeszli posłowie Artur Dziambor, Jakub Kulesza i Dobromir Sośnierz.

W internecie Mentzen ma wielu zwolenników, w partii już chyba nieco mniej

A jednocześnie Korwin-Mikke nadal jak magnes przyciąga młodych ludzi lubiących kontrowersyjne, niemainstreamowe poglądy i zachwycających się tym, jak prezes „orze lewaków” (przy czym lewakiem jest w zasadzie każdy, kto nie podziela jego poglądów). W efekcie dla innych liderów tego środowiska pozostaje bardzo mało przestrzeni – mogą próbować uczynić z ugrupowania, w którym jest Korwin-Mikke, poważną partię, która byłaby w stanie uprawiać prawdziwą politykę i osiągać jakiekolwiek stawiane sobie cele, ale w którymś momencie Korwin-Mikke powie coś o niepełnosprawnych dzieciach albo wygłosi tyradę przeciw demokracji – i słupki poparcia wrócą na poziom marginesu. Z kolei całkowite pozbycie się Korwin-Mikkego to gwarancja politycznej śmierci, bo wyborcy podążą za nim. Z tego błędnego koła środowisku konserwatywno-liberalnemu skupionemu wokół kolejnych partii Korwin-Mikkego nigdy nie udało się uciec.

Czy uda się to Sławomirowi Mentzenowi? Czas pokaże. W internecie Mentzen ma wielu zwolenników, w partii już chyba nieco mniej, skoro tuż przed wyborami próbowano zgłosić alternatywną wobec Mentzena kandydaturę Jacka Wilka, zarzucając nowemu prezesowi partii KORWiN to, że jego stan psychofizyczny nie pozwala na kierowanie partią. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: czy Mentzenowi uda się z jednej strony wyjść z cienia Korwin-Mikkego, a z drugiej okiełznać nieco potrzebę wyrażania przez byłego już lidera poglądów, które zniechęcą do partii niemal każdego wyborcę. Od 30 lat nie udało się to nikomu.

Janusz Korwin-Mikke ma już pewne doświadczenie w odchodzeniu z fotela prezesa partii – kilka razy już to robił. Tak było w UPR, którą kierował w latach 1990-1997 i 1999-2002. Tak było w Platformie Janusza Korwin-Mikkego/Kongresie Nowej Prawicy, na czele której stał w latach 2011-2015. I za każdym razem, gdy porzucał jakieś środowisko, zabierał ze sobą większość poparcia dla danego ugrupowania, przenosząc je na kolejną formację, na czele której stawał.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy sceptyczni wobec Unii. To efekt oswajania z geopolityczną katastrofą
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Migracja w UE, czyli pyrrusowe zwycięstwo Kaczyńskiego nad Tuskiem