Czytaj więcej
Janusz Korwin-Mikke ustąpił podczas kongresu partii z funkcji prezesa partii KORWiN a jego następcą został Sławomir Mentzen.
Janusz Korwin-Mikke ma już pewne doświadczenie w odchodzeniu z fotela prezesa partii – kilka razy już to robił. Tak było w UPR, którą kierował w latach 1990-1997 i 1999-2002. Tak było w Platformie Janusza Korwin-Mikkego/Kongresie Nowej Prawicy, na czele której stał w latach 2011-2015. I za każdym razem, gdy porzucał jakieś środowisko, zabierał ze sobą większość poparcia dla danego ugrupowania, przenosząc je na kolejną formację, na czele której stawał.
Dzisiejsze przekazanie pałeczki Sławomirowi Mentzenowi ma charakter pokojowy – Korwin-Mikke nie rozstaje się z partią KORWiN (poza członkami i sympatykami raczej niewielu wyborców wie, że to skrót od nazwy Konfederacja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja). Tym razem, z racji wieku (27 października skończy 80 lat), robi po prostu miejsce młodszym. Pytanie jednak, jak długo wytrzyma w drugim szeregu – niegdyś w UPR też robił miejsce młodszym politykom, co w końcu zakończyło się rozwodem z partią w atmosferze kłótni i utworzeniem nowego ugrupowania. Dziś UPR istnieje gdzieś na marginesie sceny politycznej, a nazwę kojarzą tylko najwięksi koneserzy polskiej polityki.
Czytaj więcej
Sławomir Mentzen nie jest nawet posłem, mimo to przyciąga tłumy. Może zastąpić w partii swojego idola Janusza Korwin-Mikkego, jednak mierzy o wiele wyżej.
Problem, jaki środowisko konserwatywno-liberalne i libertariańskie ma z Korwin-Mikkem polega na tym, że swoją charyzmą i niewątpliwą erudycją potrafi zdominować każdego potencjalnego nowego lidera, a jednocześnie swoimi ekscentrycznymi, a często szokującymi poglądami skutecznie ogranicza przestrzeń, jaką jego formacja może zajmować na scenie politycznej. Każdy, kto obserwuje kolejne partie, w których Korwin-Mikke odgrywa wiodącą rolę, zna pojęcie tzw. protokołu 1 proc. – czyli sytuacji, gdy poparcie dla ugrupowania, w związku z jego postulatami gospodarczymi (niskie podatki, ograniczenie interwencjonizmu państwowego) zaczyna rosnąć, a Janusz Korwin-Mikke rusza przekonywać, że np. nie ma dowodu na to, by Adolf Hitler wiedział o Holokauście albo że należy godzić się z tym, by „20 czy 50 dzieci więcej padło ofiarą pedofilów”, aby „reszta traktowała dorosłych ufnie i żyła normalnie, bez wpajanego strachu przed pedofilami”.