Szkoda, że miałkość polskiej sceny politycznej objawia się w momentach naprawdę dramatycznych. Wszak reakcje części klasy politycznej na zakręcenie przez Rosję gazowego kurka były bardziej adekwatne do jakiejś przedszkolnej zabawy niż do wydarzenia o krytycznym znaczeniu dla polskiego bezpieczeństwa. Ważna polityk PiS napisała w mediach społecznościowych, że to historyczna chwila: „Tak się dba o interesy Polski” – skomentowała decyzję Gazpromu. Czyżby to więc Zjednoczonej Prawicy mamy zawdzięczać decyzję Kremla?
Premier Mateusz Morawiecki, jak zwykle, gdy chce się czymś pochwalić, przypisuje sobie zasługi również poprzedników, zaś gdy chce jakiś problem wyolbrzymić, mówi wyłącznie o rządach PO-PSL. Tym razem w sejmowym wystąpieniu te rządy zostały pominięte, by sprawić wrażenie, że to PiS zbudowało gazoport w Świnoujściu. Choć pomysł taki zgłosił Lech Kaczyński, a pierwsze gazowce przypłynęły jesienią 2015 r., to jednak bez Platformy nie byłoby tego projektu.
Czytaj więcej
Opozycja domaga się wyjaśnień w sprawie bezpieczeństwa Polski po odcięciu gazu przez Rosję. Rząd zapewnia, że kraj da sobie radę.
Z kolei strona opozycyjna również nie pozostawała w swym samochwalstwie dłużna rządowi, przekonując, że większość krytycznych instalacji powstała za rządów Tuska. W efekcie reakcją na poważną sytuację okazało się przekomarzanie o to, kto bardziej zbudował gazoport… Być może część elektoratu to bawi, ale od klasy politycznej oczekiwałbym jednak odpowiedzi na kluczowe pytania: jak zamierzają wyjść z obecnej sytuacji; co się stanie, jeśli Rosja zakręci kolejne kurki; jak jesteśmy przygotowani na nową, trudną do przewidzenia sytuację. Spodziewałbym się, że prezydent zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego i porozmawia z rządem i opozycją o naszej sytuacji. Bo nie wolno zapominać, że budowa infrastruktury energetycznej to zadanie wykraczające znacznie poza jedną czy nawet dwie kadencje. To musi być przedyskutowane z opozycją, by bez względu na to, kto wygra wybory w 2023 czy 2027 r., kierunek został zachowany.
Czy naprawdę przesadą jest oczekiwanie, że tak kluczowe sprawy, jak bezpieczeństwo energetyczne, infrastruktura gazowa, naftowa czy w przyszłości jądrowa, zostaną wyjęte poza polityczny spór? I nie chodzi o to, by na ten temat nie dyskutować. Przeciwnie, właśnie RBN byłaby do tego doskonałą okazją. Tym bardziej że rządy PiS i PO nie były aż tak bardzo rozbieżne, jeśli chodzi o trzymanie kursu na uniezależnianie się od surowców z Rosji, choć – ponieważ są dziś śmiertelnymi wrogami – nigdy tego nie przyznają. Ale bezpieczeństwo Polski jest czymś ponad interes PiS czy PO – to kwestia przyszłych pokoleń, które już może nawet nie będą pamiętały o tym, że takie partie kiedyś w Polsce istniały.