Dziennikarze Wirtualnej Polski Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak opisali działalność firmy Łukasza Mejzy, obecnego wiceministra sportu, która obiecywała pod hasłem „Leczymy nieuleczalne" uzdrowienie umierających na raka, stwardnienie rozsiane, chorych na alzheimera, parkinsona, mukowiscydozę oraz inne nieuleczalne choroby. Jak podkreślają autorzy dziennikarskiego śledztwa, wiceminister sportu „osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa – 80 tys. dolarów".
Terapia miała się odbywać w Ameryce Płn., konkretnie w Meksyku, dzięki zastosowaniu „pluripotencjalnych komórek macierzystych" pobieranych z płodów. Metoda ta nie jest w Polsce uznawana, a eksperci cytowani przez WP uważają ją za niebezpieczną. Organizatorem procederu miała być spółka Vinci NeoClinic, której według KRS wiceminister sportu nadal jest prezesem, choć firma zmieniła nazwę i adres.
Czytaj więcej
Wiceminister sportu i turystyki Łukasz Mejza założył firmę, która obiecywała pomoc nieuleczalnie chorym pacjentom. Miał osobiście odwiedzać rodziców chorych dzieci - informuje WP.pl. Poseł twierdzi, że to kolejny "nierzetelny atak na jego wizerunek".
Poziom krętactwa i pazerności stosowanych wobec zdesperowanych chorych i ich rodzin jest niebotyczny. Artykuł opisuje wszystko to ze szczegółami. Reakcje? Oczywiste: opozycja się oburza, a politycy PiS milczą, ograniczając się do pełnego złości pohukiwania w kuluarach.
Donald Tusk, lider KO – także według przewidywalnego scenariusza – domaga się natychmiastowej dymisji wiceministra. Niesłusznie.