W piątek Donald Tusk ogłosił plan gruntownej reformy finansów państwa. Dzień wcześniej zapowiedział, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Co łączy obie te deklaracje? Sam premier wyjaśnił, że chce pozostać premierem ale musi też wyjaśnić Polakom, do czego potrzebna jest mu władza.
Jak na polityka, który rządzi już trzeci rok, jest to wypowiedź zaskakująca. Ale równocześnie niezwykle konsekwentna. Udział w prezydenckiej kampanii wyborczej oznaczałby konieczność przedstawienia Polakom bilansu trzech lat rządów PO.
Tymczasem największym dotąd sukcesem PO było utrzymywanie bardzo wysokiego poparcia dzięki tworzeniu kolejnych planów, dokonywaniu kolejnych otwarć, zapowiadaniu kolejnych zmian.
Wybory w 2007 roku PO wygrała między innymi dzięki dziesięciu prostym hasłom, zapowiadającym cud gospodarczy i powszechny dobrobyt. (Z tego planu zrealizowano wyłącznie jeden – wyjście z Iraku).
Expose Tuska było najdłuższe w historii 20 lat wolnej Polski i zawierało kilkadziesiąt nowych obietnic. Po stu dniach rządów PO zamiast podsumowania zaproponowała… plan na 300, 100 i 3000 dni rządów Tuska. (Z tamtych zapowiedzi również zrealizowano wyłącznie jeden punkt czyli wysłanie sześciolatków do szkół).