Rząd permanentnych obietnic

Dlaczego Donald Tusk tak lubi składanie obietnic? Bo dzięki kolejnym, nie musi się rozliczać z poprzednich.

Aktualizacja: 31.01.2010 09:41 Publikacja: 31.01.2010 09:37

W piątek Donald Tusk ogłosił plan gruntownej reformy finansów państwa. Dzień wcześniej zapowiedział, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Co łączy obie te deklaracje? Sam premier wyjaśnił, że chce pozostać premierem ale musi też wyjaśnić Polakom, do czego potrzebna jest mu władza.

Jak na polityka, który rządzi już trzeci rok, jest to wypowiedź zaskakująca. Ale równocześnie niezwykle konsekwentna. Udział w prezydenckiej kampanii wyborczej oznaczałby konieczność przedstawienia Polakom bilansu trzech lat rządów PO.

Tymczasem największym dotąd sukcesem PO było utrzymywanie bardzo wysokiego poparcia dzięki tworzeniu kolejnych planów, dokonywaniu kolejnych otwarć, zapowiadaniu kolejnych zmian.

Wybory w 2007 roku PO wygrała między innymi dzięki dziesięciu prostym hasłom, zapowiadającym cud gospodarczy i powszechny dobrobyt. (Z tego planu zrealizowano wyłącznie jeden – wyjście z Iraku).

Expose Tuska było najdłuższe w historii 20 lat wolnej Polski i zawierało kilkadziesiąt nowych obietnic. Po stu dniach rządów PO zamiast podsumowania zaproponowała… plan na 300, 100 i 3000 dni rządów Tuska. (Z tamtych zapowiedzi również zrealizowano wyłącznie jeden punkt czyli wysłanie sześciolatków do szkół).

Zamiast rozliczenia realizacji planu 300 dni rządu, Donald Tusk rzucił zapowiedź wejścia do strefy Euro w 2012. W kwietniu 2009 PO świętowała 500 dni rządów i chciała zorganizować 500 spotkań z wyborcami, by pochwalić się sukcesami. Ale głównym tematem tych spotkań był zaprezentowany wiosną (bardzo chwalony skądinąd) raport Polska 2030 – czyli scenariusz rozwoju Rzeczpospolitej na kolejne dwie dekady. Dwulecie rządu Donald Tusk uczcił konferencją, na której zapowiedział konieczność zmiany konstytucji.

Z rzucanych dotychczas haseł zrealizowano bardzo niewiele, szkoda, bo sporo pomysłów PO było pożytecznych. Język ministrów i samego premiera wciąż zna tylko jedną formę gramatyczną – czas przyszły. Szef rządu nieustannie mówi co musi zrobić, by Polakom żyło się lepiej, nigdy zaś mówi w czasie przeszłym – zrobiliśmy, osiągnęliśmy itp.

W podobnym tonie utrzymana była również piątkowa konferencja. Obietnice, projekty, plany oraz czas przyszły, zupełnie, jakby premier został zaprzysiężony wczoraj, a nie dwa i pół roku temu.

Nie mam wątpliwości, że Tusk nie miał innego wyjścia niż zrezygnować ze startu. Dzięki temu zamiast rozliczać się ze swych osiągnięć, mógł znów uciec do przodu wykorzystując wciąż dobre sondaże i cud, jakim jest fakt, że polską gospodarkę ominął kryzys. Dzięki temu, może prowadzić grę na swoich warunkach, już nie tylko zmienić Lecha Kaczyńskiego w potwora, ale przekonywać Polaków, że sama prezydentura jest czymś strasznym.

W efekcie wszystkie niewygodne tematy, zeznania Mira, Zbycha i Grzesia, problem wewnętrznej dekompozycji Platformy, granie nam na nosie przez Niemców w sprawie gazociągu bałtyckiego, nie będą dla nikogo ważnym tematem. Zagadnieniem numer jeden będzie teraz pytanie, kogo PO wystawi na pokusę zgnuśnienia w pałacu prezydenckim i kolejne śmiałe pomysły reform, które pozostaną na papierze.

Tylko „szkoda Polski” – by zacytować marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2010/01/31/rzad-permanentnych-obietnic/]Skomentuj[/link][/ramka]

W piątek Donald Tusk ogłosił plan gruntownej reformy finansów państwa. Dzień wcześniej zapowiedział, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Co łączy obie te deklaracje? Sam premier wyjaśnił, że chce pozostać premierem ale musi też wyjaśnić Polakom, do czego potrzebna jest mu władza.

Jak na polityka, który rządzi już trzeci rok, jest to wypowiedź zaskakująca. Ale równocześnie niezwykle konsekwentna. Udział w prezydenckiej kampanii wyborczej oznaczałby konieczność przedstawienia Polakom bilansu trzech lat rządów PO.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Kamil Kołsut: Czy Andrzej Duda trafi do MKOl i dlaczego Donald Tusk nie ma racji?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?