Uznał tym samym prawo Sejmu do moralnego potępienia aparatu komunistycznej przemocy. Trybunał podkreślił też, że nie ma czegoś takiego jak okres przedawnienia, po którym należy zaprzestać wskazywania na naganność komunizmu. To ważny punkt oparcia dla tych wszystkich, którzy uważają, że politycy mają obowiązek przypominać, iż praca weteranów służb PRL prowadziła do zniewolenia obywateli.
[wyimek] [b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/02/24/tryumf-elementarnej-sprawiedliwosci/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
„W różnych czasach stosowano terror, poniżanie, inwigilację, łamano prawa człowieka. A zawsze chodziło o podtrzymanie reżimu państwa komunistycznego" – podkreślał sędzia sprawozdawca Andrzej Rzepliński. Zwrócił on też uwagę, że Trybunał nie ocenia motywacji młodych ludzi, którzy dobrowolnie podejmowali pracę w organach bezpieczeństwa. "Ale wybór polegający na wstąpieniu do tajnej policji politycznej nie zasługuje na aprobatę. Zasługuje na nią wstąpienie do takich organów, aby nieść pomoc represjonowanym" – mówił.
Wydawać by się mogło, że wszystko to jest oczywiste. Tyle że w Polsce większość ludzi lewicy banalizuje zło epoki PRL. Czyż wciąż nie słyszymy, jak to służono w SB, bo "innej Polski wówczas nie było"? A ci, którzy niegdyś w bandycki sposób traktowali niewinne ofiary, dziś rozdzierają szaty nad "hańbą odpowiedzialności zbiorowej". Trybunał pokazał, że elementarna sprawiedliwość nie musi się obawiać oskarżeń o łamanie demokracji.
Drugi werdykt Trybunału – orzeczenie mówiące, że członków WRON nie można pozbawić specjalnych generalskich emerytur – jest ukłonem wobec formalizmu prawnego. Przecież członkowie Rady ponoszą – z racji pełnienia funkcji kierowniczych – większą odpowiedzialność za bezprawie i terror stanu wojennego niż szeregowi esbecy, którzy mundurowe przywileje tracą. Ale – jak widać – logika prawa nie zawsze idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem.