Reklama
Rozwiń

Kaczyńskiemu już nie cuchnie

Prawda jest tylko jedna i leży tam, gdzie leży – głęboka ta myśl Karpiniuka Sebastiana, słusznie nagrodzona trójkowymi Srebrnymi Ustami, zdradza wszak radykalizm, z którym zerwaliśmy, budując III i wszystkie kolejne Rzeczypospolite

Publikacja: 04.03.2010 21:24

Od początku budowy słowem kluczem jest bowiem w Polsce kompromis, a tam gdzie kompromis, tam i prawda wybierana jest głosami większości i leży, tam gdzie ją Wysoka Sekuła posadowi. Bo przecież na kompromisie naszą Rzeczpospolitą zbudowaliśmy. Kompromisowy był Okrągły Stół, kompromisowa konstytucja, ustawa aborcyjna i lustracja, kompromisowo wreszcie weszliśmy do Europy i Lizbony.

Kompromis tak dalece zdefiniował życie polityczne w Polsce, że znacznie czytelniejszy od podziałów na prawicę i lewicę był podział na zwolenników i przeciwników kompromisu, przekształcony ostatnimi laty w podział na przeciwników i zwolenników IV RP.

Czołowymi przeciwnikami kompromisu, zwykle "zgniłego" lub "cuchnącego", byli przez lata bracia Kaczyńscy z akolitami. Los spłatał im jednak cokolwiek złośliwego figla, każąc budować wymarzoną IV Rzeczpospolitą z przystawkami paskudnej dość konduity i jeszcze paskudniejszej proweniencji. Zaprawieni w kompromisach bracia przyjęli jednak nauki trenera Górskiego o tym, że trzeba grać tak, jak przeciwnik pozwala, dodając, iż polityka to sztuka osiągania możliwego.

Teraz ich partia buduje przyszłość i marzenia o powrocie do władzy, opierając się, jakżeby inaczej, na kompromisie. Tym razem medialnym z SLD. Ale nie jest to SLD Napieralskiego i Arłukowicza wydanie 2010, uzupełnione i poprawione. To postkomunistyczna skamielina, broniąca przed defamacją red. Skorusa de domo "Dziennik telewizyjny".

Zaiste, wziąć musiał władzę na Woronicza PiS, by za filmy o Jaruzelskim głowy spadały, a dokumentu o KPN nie można było pokazać! Nie byłem oryginalny, prorokując, iż medialna koalicja skończy się zgodnym podziałem, w wyniku którego postkomuniści wezmą w telewizji władzę, a PiS obciach, ale nawet mnie zdumiała tegoż obciachu skala.

Podpowiedzcie tylko, mołodcy, jakie są granice waszego kompromisu? Wkurzycie się, dopiero gdy TVP zostanie patronem medialnym Parady Równości, a 15 sierpnia miast cudu nad Wisłą będzie obchodziła początek sezonu łowieckiego na kaczki?

[link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/03/04/kaczynskiemu-juz-nie-cuchnie/" "target=_blank]blog.rp.pl/mazurek[/link]

Od początku budowy słowem kluczem jest bowiem w Polsce kompromis, a tam gdzie kompromis, tam i prawda wybierana jest głosami większości i leży, tam gdzie ją Wysoka Sekuła posadowi. Bo przecież na kompromisie naszą Rzeczpospolitą zbudowaliśmy. Kompromisowy był Okrągły Stół, kompromisowa konstytucja, ustawa aborcyjna i lustracja, kompromisowo wreszcie weszliśmy do Europy i Lizbony.

Kompromis tak dalece zdefiniował życie polityczne w Polsce, że znacznie czytelniejszy od podziałów na prawicę i lewicę był podział na zwolenników i przeciwników kompromisu, przekształcony ostatnimi laty w podział na przeciwników i zwolenników IV RP.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Pyrrusowe zwycięstwo Trumpa
Komentarze
Maciej Miłosz: Wiceminister obrony próbuje sił w stand-upie
Komentarze
Marek Kozubal: Sławomir Cenckiewicz, harcownik na czele BBN
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po decyzji SN w sprawie wyborów prezydenckich. Polska musi iść do przodu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk brnie w granicę. To bardzo ryzykowne