Ale oprócz staro-nowego hymnu była też w Katyniu ekumeniczna symbolika wspólnego żalu wobec śmierci i zbrodni. Szkoda, że podczas transmisji z uroczystości nie tłumaczono tekstów cerkiewnych pieśni, którymi wyrażano hołd ofiarom mordów. Taka jest dzisiejsza Rosja – prawosławna teologia ofiary, ale i hymn napisany na życzenie Stalina.
W środę w katyńskim lesie na szczęście więcej było tej Rosji, która w duchu chrześcijańskiej pokory opłakuje ofiary komunistycznej utopii, niż tej, która nie widzi sprzeczności między prawosławnym krzyżem i czerwoną gwiazdą.
Podczas uroczystości Władimir Putin postawił znak równania między zagładą elity niepodległej Polski a ofiarami przedwojennymi wielkich czystek, które także ginęły w Katyniu. Takie zestawienie byłoby łatwiejsze do przyjęcia, gdyby jego autorem był któryś z działaczy rosyjskiego Memoriału. Kiedy takich argumentów używa polityk na co dzień chętnie nawiązujący do "etosu czekisty", nietrudno wyczytać z jego słów konkluzję, że skoro wszyscy są ofiarami, to nikt nie jest sprawcą. A skoro wszyscy jesteśmy ofiarami, to nic dziwnego, że nie ma komu wypowiedzieć tak wyczekiwanego słowa "przepraszam".
Warto jednak docenić, że Putin wyraźnie podkreślił, iż polskich oficerów zabito z rozkazu Stalina. Że uznał, iż "ocena totalitaryzmu może być tylko jedna". Szkoda tylko, że nie padło z jego ust słowo "komunizm" – bo tak nazywa się ideologia, która stała zarówno za wielką czystką, jak i za ludobójstwem dokonanym na polskich oficerach.
W bardzo dobrym przemówieniu Donalda Tuska pobrzmiewały echa poezji Zbigniewa Herberta i pieśni Jacka Kaczmarskiego. Premier przypomniał, że dla Polski ważny jest każdy rozstrzelany. Każdy pojedynczy człowiek. Te słowa można uznać za subtelną polemikę z częstymi opiniami Rosjan, którzy lekceważąco porównują liczone w tysiącach katyńskie ofiary z dziesiątkami milionów rosyjskich ofiar Stalina. Ważne było też przywołanie Aleksandra Sołżenicyna – rosyjski prozaik i myśliciel pisał o słowie prawdy, które może pociągnąć za sobą cały świat – a dziś może pociągnąć i Polaków, i Rosjan.