?: Biorąc do ręki najnowsze wydanie „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, wielu wiernych czytelników przeżyło szok. Nowa szata graficzna, kolorowe zdjęcia na pierwszej stronie, krótsze teksty, nowa czcionka i większa przejrzystość. Czy to oznacza także odejście od konserwatywnej linii pisma?
Stefan Dietrich: Nie zmieniamy naszych przekonań. Zachowujemy też wysoki stopień profesjonalizmu. Wydawanie dziennika to także biznes, a nie działalność misyjna. Ważne są wyniki finansowe i nie można ich nie brać pod uwagę. W końcu nie jeździmy dzisiaj samochodami wyposażonymi w rozwiązania techniczne z minionego okresu. To samo dotyczy prasy. Musi być bardziej atrakcyjna i przystępna dla czytelników.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” uchodzi za ostoję konserwatyzmu. Inne gazety w Niemczech już dawno się zmieniły.
To prawda, płyniemy nieco pod prąd i nie bardzo nas interesuje, że większość niemieckich mediów dryfuje w przeciwną stronę. Teraz „Frankfurter Allgemeine Zeitung” także się zmienia, ale nieznacznie. A konserwatyzm nie jest żadną ściśle zdefiniowaną ideologią. Konserwatyzm może być także liberalny przede wszystkim w sprawach gospodarczych czy rozumieniu pojęcia wolności, ale nie tylko. Oczywiście konserwatyzm ma wiele wspólnego z tradycją chrześcijańską. Przywiązanie do religii sprawia, że różnice pomiędzy konserwatystami a wyznawcami islamu wydają się mniejsze niż pomiędzy konserwatystami a lewicą. To liberalizm stwarza zagrożenia dla rozwoju społecznego, gdyż usiłuje narzucić model postępowania oderwany od tradycji i skierowany wyłącznie w przyszłość.
Z badań wynika, że niemieckie społeczeństwo staje się coraz bardziej lewicowe. Czy jest to zasadnicza przyczyna, że konserwatyści sięgają coraz częściej do rezerwuaru lewicy w budowaniu swego profilu politycznego? Mam na myśli szeroko dyskutowany program CDU dotyczący rozbudowy żłobków po to, aby kobiety mogły się poświęcić pracy zawodowej.