Oto na przykład wymyśliła "GW" pewien czas temu zupełnie nowy rodzaj dziennikarstwa: dziennikarstwo prewencyjne. Polega ono na chodzeniu za dziennikarzami śledczymi konkurencji (konkretnie "Misji specjalnej"), by zawczasu zdyskredytować ich ewentualne odkrycia. No, fakt, coś podobnego wykonała już wcześniej TV Trwam, śledząc ekipę TVN, ale oni działali w obronie własnej, a "GW" swych dziennikarzy-ochroniarzy wysyła w sukurs zaprzyjaźnionym politykom.
Niewątpliwym wkładem "GW" w historię jest też jej kampania na rzecz książki Grossa. Nie zauważając w ogóle, że naturalne zainteresowanie tym "wydarzeniem" wygasło po paru dniach i paru miażdżących recenzjach historyków, od tygodni prowadziła "GW" ożywioną dyskusję sama ze sobą, publikując po kilka "polemik" dziennie, by w końcu spointować je wszystkie sondażem dowodzącym, iż wszelkie jej i Grossa wysiłki spełzły na niczym – Polacy wciąż mają zupełnie inne zdanie. Zachodni medioznawcy, nieświadomi miejscowej specyfiki, uznaliby taką publikację za krzyczący błąd w sztuce. Ale to nie błąd, to przypomnienie, po co istnieje "GW": po to, by być ostoją oświecenia w morzu napierającej zewsząd polskiej ciemnoty.
Jednocześnie okładkowym tematem zrobiła "GW" wiec Radia Maryja, pokazując w ten sposób swym czytelnikom, dlaczego trzeba ze wszech sił wspierać Grossa: dlatego, że tamci go atakują. A dlaczego na wiecu tamtych tylu było obecnych i tak wiele emocji? Oczywiście dzięki parotygodniowej kanonadzie "GW". Tak to Rydzyk i Michnik wzajemnie się nakręcają, i tylko nadziwić się nie mogę, że wciąż nie brak im wyznawców, dających się doprowadzać do spazmów histerii.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/02/12/ostoja-oswiecenia-w-morzu-polskiej-ciemnoty/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/mail]