Najlepszą reakcją na całą sprawę ze strony Polaków byłoby dziś wzruszenie ramionami. Jako obywatele Unii możemy dziś swobodnie podróżować do dziesiątków krajów na całym świecie bez konieczności udawania się do konsulatu i płacenia śmiesznie wysokiej ceny za przywilej krótkiej rozmowy ze zmęczonym urzędnikiem, który może (ale nie musi) wkleić nam do paszportu naklejkę z nazwą swego państwa.
Jeśli ktoś ma pieniądze na dalekie podróże i koniecznie chce je wydać na kontynencie północnoamerykańskim, to może to uczynić bezwizowo w Kanadzie bądź Meksyku. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy i chce je zarobić za granicą, to wyjazd do Ameryki ma jeszcze mniejszy sens. Po co się męczyć z dala od Europy za coraz mniej warte dolary wypłacane za nielegalną pracę bez ubezpieczenia medycznego, skoro można to robić w Unii za lepsze pieniądze, bliżej i w zgodzie z prawem?
Dziś to Amerykanom powinno bardziej zależeć na zniesieniu wiz. To oni powinni się starać o przyciągnięcie większej liczby zagranicznych turystów i biznesmenów, którzy w ostatnich latach coraz mniej chętnie wybierają się do USA. To oni powinni pracować nad poprawą wizerunku ich kraju za granicą.
Najprawdopodobniej za rok, po kolejnym podliczeniu statystyk konsularnych, i my dostaniemy zaproszenie do programu. Do tego czasu wzruszajmy ramionami.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/gillert/2008/10/17/to-ameryce-powinno-zalezec-na-zniesieniu-wiz/]Skomentuj[/link][/ramka]