Czy taka zmiana była potrzebna? Politycy koalicji przypominają zarzuty wobec prokuratury w epoce Zbigniewa Ziobry. Jakby zapomnieli, iż wcześniej problemem była nieruchawa praca prokuratorów i bezradność wobec przestępców.
Teraz prokuratorzy będą od innych organów państwa niezależni. Prokuratora generalnego wprawdzie będzie wskazywać prezydent, ale wyboru dokona spośród dwóch kandydatów wskazanych przez... korporacje sędziów i prokuratorów. Środowisko prawnicze na pewno tę szansę wykorzysta – a od dawna wiadomo, że ma skłonność do oligarchizacji.
Przy okazji rząd będzie mógł łatwo odeprzeć zarzuty, że nie radzi sobie ze ściganiem przestępców. Teraz odpowiedzialni będą prokuratorzy. Kiedy – przy okazji jakiegoś spektakularnego przestępstwa – pojawią się oczekiwania społeczne, aby prokuraturę wziąć do galopu, premier bezradnie rozłoży ręce i powie, że on niczego nikomu narzucić nie może.
Doświadczony prokurator, którego zapytałem piątek o zmiany, odrzekł krótko: – Wygrała naiwna wiara, że prokuratorzy mogą sami się ulepszać i dopingować.
Teraz pozostaje nam z niepokojem czekać, czy nie skończy się jak w innych korporacjach, gdzie zadowoleni z siebie starzy wyjadacze blokują młodych i ambitnych kolegów.