Polityczne cyrografy

Paktowanie z diabłem, jak wiadomo choćby z literatury, nigdy nie kończy się dobrze. Zyski zwykle są nietrwałe i można przy okazji stracić duszę. A w najlepszym razie reputację.

Aktualizacja: 21.09.2009 20:26 Publikacja: 21.09.2009 20:25

Zapomnieli chyba o tym politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy – aby przejąć kontrolę nad telewizją – dogadali się z postkomunistami, czyli ze środowiskiem, które do niedawna było przez nich uważane za politycznego szatana. Zyskiem partii Jarosława Kaczyńskiego z tej umowy jest nominacja na p.o. prezesa TVP Bogusława Szwedy – kojarzonego z PiS byłego działacza "Solidarności" i twórcy tarnobrzeskiego Radia Leliwa. Przy okazji jednak PiS musiał przełknąć mianowanie na p.o. szefa Polskiego Radia Jarosława Hasińskiego – wiernego żołnierza lewicy w mediach wielkopolskich i śląskich.

Czy zgoda Prawa i Sprawiedliwości na taki układ to już strata duszy czy dopiero reputacji? Nie ulega wątpliwości, że obie najważniejsze w Polsce partie dla wpływu na media publiczne w ostatnich miesiącach dopuściły się poważnych ideowych grzechów, z których powinny się przed swoimi wyborcami gęsto tłumaczyć.

Ciekawe, co powie Donald Tusk swoim liberalnym zwolennikom, gdy zapytają go, dlaczego jego minister skarbu zębami i pazurami bronił przed odwołaniem związanego z narodową prawicą szefa TVP. Jak Jarosław Kaczyński wyjaśni swoim antykomunistycznym wyborcom, że człowiek Roberta Kwiatkowskiego powinien kierować Polskim Radiem.

Rodzi się też pytanie, czy owe egzotyczne sojusze PiS – SLD oraz PO – LPR oznaczają, że w polskim życiu publicznym już wszystko wolno. Że, gdy idzie o znaczący łup, to najpoważniejsze nawet różnice – partyjne, światopoglądowe, historyczne – popadają w niepamięć. Czy to już koniec tradycyjnej polityki, która polega na tym, iż z ideowych różnic wyciąga się praktyczne konsekwencje?

Być może. Ale widzę jeszcze promyczek nadziei. Zarówno Kaczyński, jak i Tusk obłudnie zaprzeczają, że zawarli polityczne układy, które wszyscy inni widzą jak na dłoni. Dlaczego to robią? Bo wstydzą się przed swoimi wyborcami.

Całe szczęście. Jak wiadomo, hipokryzja to hołd, jaki występek składa cnocie.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/21/dominik-zdort-polityczne-cyrografy/]Skomentuj[/link][/ramka]

Zapomnieli chyba o tym politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy – aby przejąć kontrolę nad telewizją – dogadali się z postkomunistami, czyli ze środowiskiem, które do niedawna było przez nich uważane za politycznego szatana. Zyskiem partii Jarosława Kaczyńskiego z tej umowy jest nominacja na p.o. prezesa TVP Bogusława Szwedy – kojarzonego z PiS byłego działacza "Solidarności" i twórcy tarnobrzeskiego Radia Leliwa. Przy okazji jednak PiS musiał przełknąć mianowanie na p.o. szefa Polskiego Radia Jarosława Hasińskiego – wiernego żołnierza lewicy w mediach wielkopolskich i śląskich.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne