Wildstein: Kutz jako pegaz

Proszę się nie obawiać. O Kutzu będzie tylko przy okazji. Nie warto poświęcać mu całego felietonu, chociaż może jako egzemplifikacji stanu III RP i jej kultury, której pegazem jest Kutz właśnie… Ale do rzeczy. Będzie o mniejszościach

Aktualizacja: 05.02.2011 18:19 Publikacja: 05.02.2011 18:17

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Bycie mniejszością wydawało się być statusem niewygodnym. Dopiero w nowoczesności, w której wszystko stoi na głowie, okazało się przywilejem. Zwłaszcza dla rzeczników kreowanej ad hoc grupy. Dla tych wszystkich mniej zdolnych polityków, którzy odpadli w krajowej konkurencji, dla artystów, którzy nie potrafili się przebić, dla intelektualistów, którzy niewiele mają do powiedzenia. Dla nich wystąpienie w roli rzecznika opresjonowanej (a opresjonowana jest, ich zdaniem, zawsze) mniejszości jest zbawieniem. Nie trzeba się wysilać, tworzyć, myśleć, analizować. Wystarczy bez końca domagać się należnych praw, gdyż ktoś kto mówi, że są ich granice, jest z definicji głosicielem dyskryminacji. Wystarczy wyrażać specyficzną wrażliwość i cały czas powtarzać to samo: o prawach mniejszości oraz wykluczeniu i dyskryminacji, której ostoją jest tradycyjna kultura danego kraju.

Interesem rzeczników owych mniejszości jest wykopywanie jak najgłębszych rowów między nią a resztą. Jeśli zbiorowość nie będzie czuła się wystarczająco dyskryminowania, jeśli nie poczuje swojej obcości, to nie będzie powodu, aby interesowała się swoimi samozwańczymi reprezentantami. Im lepiej potrafią oni wmówić innym ich wspólne krzywdy, a także, co może ważniejsze, im skuteczniej przekonać, że ze swojej mniejszości czerpać potrafią korzyści, tym bardziej pozycja ich będzie rosnąć.

Współcześnie zresztą nie muszą uzyskać zgody od tych, których reprezentantami się mienią. Wystarczą dobre układy w mediach i już pasowani są na rzeczników zbiorowości, której nikt o zgodę nie pytał. Najbardziej to jaskrawe w wypadku kobiet — to też mniejszość jak by to dziwnie nie brzmiało — dla większości których, jak dla większości obdarzonej zdrowym rozsądkiem, feminizm to radykalna ideologia nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie przeszkadza to mediom określać stanowiska feministek jako stanowiska "środowisk kobiecych". W efekcie feminizm jest nie tylko wehikułem pozwalającym robić karierę mniej zdolnym kobietom, ale jego aktywistki mogą utrudniać ją tym, które do nich nie przystępują.

Spójrzmy na konstytuującą się właśnie w Polsce mniejszość, czyli Ślązaków. To, że w narodzie polskim, jak w każdym, występują regionalne różnice, jest banałem. Nigdy jednak nie przekładały się one na pomysły autonomii dla regionów i przekształcenie państwa polskiego w federację. Nie mówię o czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, których w rzeczywistości było trzy. Polska jest stosunkowo integralnym krajem i porównywanie jej do Niemiec, Włoch czy Hiszpanii jest absurdem. W obecnym stanie rzeczy, gdy mamy problemy ze słabością państwa i tożsamości narodowej, pomysły na tego typu decentralizację są niepokojące. Jakie jednak perspektywy kariery otwierają przed świeżo upieczonymi liderami… Światła mediów i sympatia wpływowych środowisk UE, które z oczywistych względów nie przepadają za silnymi państwami, zwłaszcza jeśli nie chodzi o państwo własne. A sympatia taka przekłada się na wymierne konkrety i to nie tylko granty i stypendia.

I przyjrzyjmy się Kazimierzowi Kutzowi, przyznajmy: w miarę zręcznemu reżyserowi, któremu w życiu udało się kiedyś zrobić nawet kilka niezłych filmów i spektakli. Równocześnie człowiekowi, który nie ma nic do powiedzenia na żaden temat i zwykle robi wrażenie jakby nie za dobrze rozumiał nawet to co sam mówi, nie wspominając już o innych. W parlamencie polskim chyba cały czas trwania III RP nigdy nie zdradził się zrozumieniem czym powinna być polityka ani jakiekolwiek zjawiska społeczne. Jak pięknie za to wylewa pomyje na swoich politycznych przeciwników… Nic dziwnego, że w III RP został intelektualnym i moralnym autorytetem.

Kutz od zawsze nosi się ze swoją miłością do Śląska. Teraz stał się rzecznikiem jego autonomii. Przejrzyjmy wszystkie parlamentarne wystąpienia Kutza. Czy znajdziemy tam jakąkolwiek propozycję dla regionu, interwencję w ważnych dla niego sprawach, interpelację, wniosek, cokolwiek konkretnego? Otóż nie. A na Śląsku działy się wówczas również bardzo złe rzeczy. Przejmowanie kopalni przez nomenklaturę, marnotrawstwo, brak strategii rozwoju, korupcja. A czy może Kutz zająknął się o tym w swoich niezliczonych medialnych wystąpieniach? Skądże. Nie miał czasu zajęty opowieściami o swoim do regionu przywiązaniu i insynuacjami wobec partyjnych wrogów.

Jako rzecznik autonomii Śląska były reżyser znowu znajdzie się w świetle reflektorów. I nie będzie musiał wykazywać się elementarną wiedzą na jakikolwiek temat.

Miejmy nadzieję, że Ślązacy obronią się przed takimi reprezentantami. Chociaż jeśli Kutz traktowany jest jako pegaz polskiej kultury…

Bycie mniejszością wydawało się być statusem niewygodnym. Dopiero w nowoczesności, w której wszystko stoi na głowie, okazało się przywilejem. Zwłaszcza dla rzeczników kreowanej ad hoc grupy. Dla tych wszystkich mniej zdolnych polityków, którzy odpadli w krajowej konkurencji, dla artystów, którzy nie potrafili się przebić, dla intelektualistów, którzy niewiele mają do powiedzenia. Dla nich wystąpienie w roli rzecznika opresjonowanej (a opresjonowana jest, ich zdaniem, zawsze) mniejszości jest zbawieniem. Nie trzeba się wysilać, tworzyć, myśleć, analizować. Wystarczy bez końca domagać się należnych praw, gdyż ktoś kto mówi, że są ich granice, jest z definicji głosicielem dyskryminacji. Wystarczy wyrażać specyficzną wrażliwość i cały czas powtarzać to samo: o prawach mniejszości oraz wykluczeniu i dyskryminacji, której ostoją jest tradycyjna kultura danego kraju.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność