W rozmowie telefonicznej z autorem obiecał częściowe uzupełnienie subwencji odebranych niektórym czasopismom kulturalnym.
Dobrze, że minister reaguje na skierowane do niego apele, ale problemu to nie rozwiązuje. Powołane przez niego osoby tak sterują polityką kulturalną, aby wspierać lewicowo-liberalny establishment, a eliminować jego przeciwników czy choćby ośrodki, które się w nim nie mieszczą.
Dotacje odebrane zostały m.in.: "Frondzie", "Christianitas" czy "Pressjom", pomimo że ostatnie numery wymienionych pism są wyjątkowo ciekawe. Nie da się tego powiedzieć o sowicie wspomaganej, skrajnie lewicowej "Krytyce Politycznej", która już wcześniej od prezydent Warszawy dostała wyjątkowy lokal na wyjątkowych warunkach.
Określanie PO jako prawicy jest nieporozumieniem. Rządząca partia odwołuje się do pragmatyzmu. Jaki cel przyświeca mu jednak poza pragnieniem utrzymania władzy? Fakt, że PO zaakceptowana została przez establishment III RP, który wcześniej stawiał na SLD, świadczy o tym, jak mało partie te różnią się od siebie. W polityce kulturalnej ta tożsamość jawi się wyjątkowo dobitnie.
Pomoc ze strony władz zapewniają poprawne poglądy i właściwe nastawienie. Dotację dostał Znak, czyli instytucja zasobna, ale wcielająca jedyną akceptowaną przez salon III RP lightową wersję katolicyzmu, którego zasadą jest niestawianie wymagań. To samo środowisko dostało subwencję na magazyn książkowy "Tygodnika Powszechnego", a ponieważ pismo to jest własnością ITI, więc załatwione zostały w ten sposób dwie sprawy w jednym.